Archiwum Polityki

Dziadek Żądło

O tym, że rock z ambicjami daje się pożenić z komercyjnym powodzeniem, przekonuje ostatni album Stinga „Brand New Day”. Ponad 7 mln sprzedanych egzemplarzy, nagrody Grammy w najbardziej prestiżowych kategoriach, imponująca trasa koncertowa – to świadectwa tego sukcesu. 19 czerwca Sting, jeden z najbardziej znanych i cenionych muzyków rockowych, wystąpił w Warszawie.

Mało kto spodziewał się, że niejaki Gordon Matthew Sumner znajdzie się kiedyś w panteonie gwiazd rock’n’rolla. A już z pewnością nikt nie postawiłby na niego złamanego centa w Uniwersytecie Warwick, gdzie ten wieczny student bardziej przykładał się do kieliszka niż do nauki. Z tamtych czasów pochodzi pseudonim przyszłej gwiazdy: przezwisko Sting, czyli po naszemu „żądło”, nadali mu koledzy z jazzowych zespołów, z którymi w chwilach „pomroczności jasnej” grywał w klubach. Ta sympatia do jazzu objawiła się po latach, kiedy to artysta postanowił rozstać się z najpopularniejszym bodaj zespołem początku lat 80. i podążyć własną ścieżką.

Sting imał się rozmaitych zajęć: był nauczycielem i urzędnikiem w katolickiej szkole podstawowej św. Pawła w Cramlington, uczył angielskiego, był trenerem piłki nożnej. Być może ta różnorodność zajęć i doświadczeń ukształtowała artystę, dziś bowiem Stinga nie traktuje się jak zwykłego muzyka, ale wręcz jako autorytet intelektualny, a nawet moralny w świecie popkultury. Przynajmniej zresztą od czasu późnych Beatlesów, śpiewających choćby „All You Need Is Love”, społecznicy z elektrycznymi gitarami są ważnymi postaciami w rockowym światku. Do tej grupy twórców zaangażowanych Sting bez wątpienia należy. Powszechnie znana jest jego Rain Forest Foundation od lat zajmująca się ratowaniem lasów Amazonii czy też wspieraniem działań Amnesty International, czego świadectwem niedawno przyznana przez rząd Chile nagroda za wspieranie przemian demokratycznych w tym kraju.

Nie brakuje wszakże głosów, że Sting bardziej od ekologii i praw człowieka ceni sobie ubrania Armaniego i Yamamoto, własną stajnię koni wyścigowych, serfowanie na Karaibach, 300-letni dom w Londynie i zamek Lake House, gdzie mieszka z liczną rodziną.

Polityka 25.2001 (2303) z dnia 23.06.2001; Kultura; s. 55
Reklama