Współczesne wersje bajek są łagodne i przyjazne. Nie wzbudzą w dziecku niepokoju, a jeśli już, to lekki i tylko na chwilę. Czerwony Kapturek i babcia nie zostają pożarte. Dziarska staruszka zawsze zdąży schować się w szafie („Czarodziejski świat bajek”, „12 złotych bajek”, „365 bajek i opowiastek”). Wyskoczy z niej w porę, aby rąbnąć wilka wałkiem w głowę i uratować wnuczkę („365 bajek i opowiastek”). Jeśli nie zdąży, zrobi to dzielny myśliwy. W „12 złotych bajkach” niezdarny, śmieszny wilk goni Kapturka (i pewnie za chwilę padłby na zawał, bo brzuch zwisa mu po kolana), kiedy myśliwy kładzie go jednym strzałem. Współcześni twórcy owych ulepszonych bajek dbają o to, żeby dziecko nie doznało grozy, żalu ani lęku. Wilk nie jest wcieleniem zła. Łatwo go przechytrzyć. Tłuczony wałkiem, jak w rysunkowym filmie, jest słaby i komiczny. Głupi pies. Można się z niego nieźle uśmiać.
Królewna Śnieżka nie zdąży przeżyć lęku. Prośby, by myśliwy darował jej życie, pełne grozy błąkanie się po lesie, wszechobecny, nawet w domu krasnali, lęk przed śmiercią – wszystko to gdzieś umyka. Śnieżka gryzie jabłko i pada martwa (na duszenie przez macochę gorsecikiem i zatruty grzebień, na próby przywracania do życia przez krasnoludki braknie czasu), a potem budzi się w ramionach królewicza. Żyją długo i szczęśliwie, a o złej królowej nikt już więcej nie wspomina.
Jaś i Małgosia gubią się w lesie, pochłonięci zabawą. Nie ma w tym winy ojca, okrutnego porzucenia. Czarownica ginie, jak powinna, w czeluściach pieca. Ale jeśli komuś ta kara wydaje się niewspółmierna i zbyt sroga, może sięgnąć po Kopciuszka. Opowieść o prześladowanej dziewczynce nadawała się, jak żadna inna, do odarcia z najmniejszych śladów grozy. Nie ma codziennego chodzenia sieroty na grób matki.