O naszej historii dowiadujemy się z pisanych źródeł. Narzędziem prehistorii była do niedawna łopata i miotełka archeologa, a wiedzę o naszych preliterackich poczynaniach czerpaliśmy z analizy starych kości i skorup. Z postępem genetyki badacze naszej zamierzchłej przeszłości odkryli jednak, że tak jak ziemia przechowuje prastare narzędzia naszych przodków i ich doczesne szczątki, podobnie nasze geny rejestrują historię gatunku i w nich też dokonywać możemy „wykopalisk”.
Ewolucja dlatego jest możliwa, że nasz genetyczny przepis nie jest wykuty w kamieniu, lecz podlega nieprzerwanym choć sporadycznym zmianom chemicznym. Te przypadkowe defekty, jeśli nie są śmiertelne, zachowywane są w formie specyficznych mutacji w naszym DNA niczym blizny dawno odniesionych ran. W odróżnieniu jednak od blizn są one przekazywane z pokolenia na pokolenie. Większość genetycznego materiału w chromosomach ulega wymieszaniu w procesie reprodukcji i prosta linia dziedziczenia zostaje zamazana.
Polityka
24.2001
(2302) z dnia 16.06.2001;
Nauka;
s. 70