Podczas wizyty waszego prezydenta rozmawialiśmy także o stosunkach z Rosją. Od kiedy objęłam urząd – choć jego priorytetem jest integracja z Unią Europejską i NATO – bardzo jestem zainteresowana dobrym sąsiedztwem z Rosją. Uznaliśmy, że nie obejdzie się bez dialogu na najwyższym szczeblu, taka jest struktura władzy w Rosji. Niedawne spotkanie z Władimirem Putinem uważam więc dobrą oznakę; rozmowa była szczera, oboje uznaliśmy, że mamy do przejścia długą drogę.
Odłożyliśmy na bok sprawę NATO, co do której różnice między nami są oczywiste i jasne. Zgodziliśmy się, że to nie będzie owocny temat. Jednakże, co bardzo cenię i pragnę podkreślić, Putin potwierdził, iż uznaje Łotwę za suwerenny kraj, który ma prawo wybrać własny system obrony. Rosja niewątpliwie ma własne zdanie o rozszerzeniu NATO, Putin przypomniał rosyjskie zastrzeżenia wobec tego procesu: że NATO to struktura przestarzała, pozostała z czasów zimnej wojny, a więc nieprzystająca do współczesności i drugie, źle też zapisała się bombardowaniem Jugosławii bez aprobaty Rady Bezpieczeństwa ONZ. Przytoczę słowa Putina: „Zgódźmy się na to, że się nie zgadzamy”. Będą następne spotkania. Łotwa jest do nich gotowa.
Rosjanie nie mogą siłą przeszkodzić w rozszerzeniu NATO, toteż obawiam się, że będą starali się przeszkodzić temu na drodze dyplomatycznej, używając tej kwestii jako karty przetargowej. Mam głęboką nadzieję, że kraje członkowskie Sojuszu Atlantyckiego tego tak nie potraktują, czyli nie zachowają się tak jak na dawnych, historycznych konferencjach w Jałcie i w Teheranie, kiedy to kraje bałtyckie sprzedano. Jestem przekonana, że w XXI w. takie zachowanie trudno sobie wyobrazić.
Cieszę się, że sekretarz generalny NATO lord Robertson przed podróżą do Moskwy podkreślił dwie podstawowe zasady rozszerzenia NATO: suwerenne prawo narodów do wyboru własnej formy obrony i politykę „otwartych drzwi” w NATO w stosunku do krajów, które wyraziły wolę przystąpienia i spełniają kryteria przyjęcia.