Archiwum Polityki

O wyższości moich kobiet

Prezydent Aleksander Kwaśniewski:

Po pierwsze: kobiet jest za mało w polityce. Po drugie: mają wszelkie kwalifikacje intelektualne, a także dysponują pewną cechą, która w polityce jest rzadka, co zwłaszcza ostatnio dobrze widać, a mianowicie są nadzwyczaj lojalne. Lojalne wobec spraw, którymi się zajmują, lojalne wobec ludzi, z którymi współpracują i lojalne w sensie zachowań. Uznałem, że nie da się mówić o udziale kobiet w polityce tylko teoretycznie, trzeba to zrobić praktycznie i stąd moje decyzje. Także te dużo wcześniejsze. Byłem tym szefem partii, który troszczył się, żeby w partii wysokie funkcje obejmowały kobiety. Moją zastępczynią była Iza Sierakowska. W klubie sejmowym tak samo: była Danusia Waniek. Starałem się przekonywać, żeby w rządzie były kobiety, a kiedy zostałem prezydentem, uznałem, że takim widocznym znakiem, który powinien zostać odczytany także przez innych polityków, będzie to, że kobieta jest szefem Kancelarii Prezydenta RP. I konsekwentnie tak postępuję.

Z wieloma paniami, z którymi współpracowałem, prowadziłem długie, czasem bardzo gorące spory dotyczące różnych problemów. Ale jak już sprawa była zamknięta, decyzja podjęta, one bardzo rzetelnie realizowały te decyzje, potrafiły je wyjaśnić, wytłumaczyć, przekonać do nich. U mężczyzn polityków jest zawsze ta chęć pokazania własnego zdania. Kobiety potrafią bardziej ograniczyć swoje ego, mężczyźni chorują na ego, na swoją pozycję.

O paniach w Kancelarii:

Po pierwszych wyborach zacząłem współpracę z Danusią Waniek, co było oczywiste, bo wspólnie tworzyliśmy SdRP, później pracowaliśmy wspólnie w parlamencie, została szefową mojej kampanii wyborczej, a po objęciu przeze mnie Urzędu – szefem Kancelarii. Konstytucja wprowadziła zmianę, polegającą na tym, że nie wolno godzić mandatu poselskiego z pracą w Kancelarii Prezydenckiej, więc musiała podjąć decyzję i wybrała kontynuowanie działalności parlamentarnej.

Polityka 23.2001 (2301) z dnia 09.06.2001; Kraj; s. 32
Reklama