Archiwum Polityki

Gitarzystę zatrudnię

Bezrobocie w Polsce sięgnęło niebezpiecznego pułapu 16 proc. Tym, którzy nie widzą dla siebie szansy w tradycyjnych pośredniakach, podpowiadamy: szukajcie w Internecie. Biura pośrednictwa pracy w sieci cieszą się coraz większą popularnością, są równie, a może i bardziej skuteczne niż tradycyjne. Na razie poprzez Internet szuka się głównie informatyków, ale powoli zaczyna się to zmieniać: pracę znalazł mechanik samochodowy, gitarzysta, kierowca.

Kiedy szefowie słynnej brytyjskiej agencji wywiadowczej MI-5 postanowili rozpocząć nabór do służby poprzez Internet, wywołało to spore poruszenie. – Jak to? – pytała prasa. – Najbardziej tajna z tajnych służb ma prowadzić coś w rodzaju filmowego castingu, na który mogą zgłosić się wszyscy? Przecież serwer MI-5 nie wytrzyma natłoku zgłoszeń, wysyłanych przez awanturników, którym praca w agencji kojarzy się wyłącznie z przygodami Jamesa Bonda.

Wkrótce okazało się jednak, że szefowie agencji mieli rację: rekrutacja poprzez Internet daje większe szanse dotarcia do właściwych kandydatów niż nabór szeptany. Osoba, która potrafi dotrzeć do oferty, właściwie wypełnić elektroniczny formularz, sprawnie poruszać się po sieci, jest potencjalnie lepszym kandydatem do pracy, choćby w agencji wywiadowczej, niż ten, kto deklaruje, że na komputerach się wprawdzie nie zna, ale nie raz trzymał w ręku karabin. Inna sprawa, że na internetowej stronie MI-5 (www. mi5.gov.uk) jest wyraźna informacja: nasza agencja nie zabija ludzi i nie organizuje zamachów na ludzkie życie. To po to, żeby zniechęcić psychopatów.

Oferta brytyjskiego wywiadu nie jest jednak interaktywna, to znaczy nie można poprzez Internet przesłać do centrali swoich danych. Skoro hackerzy z łatwością przełamują kody zabezpieczające konta w bankach, z pewnością pokusiliby się też o dostęp do danych o ludziach poszukujących pracy w MI-5. Taka lista miałaby w pewnych kręgach sporą wartość. Tak więc internetowa oferta jest czymś w rodzaju słupa ogłoszeniowego: jeśli podobają ci się warunki pracy, przyślij swoje c.v. na poste restante. To jest tylko zachęta dla potencjalnych pracowników, stosowana zresztą przez tysiące firm. Trudno jednak sobie wyobrazić, żeby każdy kandydat, niekoniecznie do pracy w wywiadzie, surfował godzinami po Internecie w nadziei, że za którymś razem namierzy przedsiębiorstwo oferujące mu wymarzoną pracę.

Polityka 23.2001 (2301) z dnia 09.06.2001; Gospodarka; s. 72
Reklama