Głównym obszarem penetracji współczesnych inscenizatorów nie jest królewskość Szekspirowskiego bohatera, kwestie dziedziczenia tronu, styk zbrodni z polityką, cały, by tak rzec, publiczny wymiar historii. Nie są nim także pytania egzystencjalne, choćby te ze sławnego eseju Jana Kotta „Król Lear czyli Końcówka”. Reżyserzy najchętniej czytają dziś w starej tragedii dramat osobisty, kameralny, prywatny. O rodzinnym charakterze konfliktu ciekawie mówił w przedpremierowych wywiadach Mikołaj Grabowski (w spektaklu w łódzkim Nowym wypadło to mniej konsekwentnie); w powierzchownym „Learze” Linasa Marijusa Zaikauskasa z Powszechnego w Radomiu córki Leara noszą sukienki wiejskich elegantek, a ich królewscy mężowie najwyraźniej przybyli z sąsiednich siół.