Archiwum Polityki

Hamlet pod Belwederem

Prawie dwie i pół godziny siedzi się w kinie bez znużenia: akcja powieści opowiedziana jest skrótowo, nowocześnie i, poza wyjątkami, klarownie, młodzi aktorzy grają przyzwoicie, jest kilka scen naprawdę pięknych, włącznie z finałem, w którym Cezary Baryka pada martwy. O to zakończenie, które Filip Bajon zmienił Stefanowi Żeromskiemu, będzie się można trochę posprzeczać. Ponadto nie przewidują, by filmowe „Przedwiośnie” dało impuls do jakiejś nowej ogólnonarodowej debaty.

Przyznam, iż z pewnym niepokojem przyglądałem się poprzedzającej premierę „Przedwiośnia” akcji promocyjnej, która najwyraźniej miała zasugerować potencjalnym widzom, iż jeżeli zechcą pofatygować się do kina, zobaczą na ekranie wspaniały romans, ewentualnie z historią w tle i to dosyć odległym. Kolorowe magazyny zdążyły w międzyczasie spopularyzować młodych aktorów, grających w filmie główne role, wprowadzając ich do sezonowego gwiazdozbioru, w którym sąsiadują z piosenkarkami i prezenterami programów telewizyjnych.

Zapewne była to kampania dobrze przemyślana i poprzedzona analizą rynku, którego prawa są już zresztą dość dobrze znane: wiadomo mianowicie, iż do kin chodzi głównie młodzież, a jeżeli ktoś kogoś zachęca do pójścia na film, to dzieci swych zgnuśniałych, zaganianych rodziców, a nie odwrotnie. Tak czy inaczej, mamy sytuację cokolwiek paranoiczną, oto bowiem powstaje wreszcie film, na który czekało się od dawna (w każdym razie niektórzy czekali), stanowiący ekranizację książki mówiącej gorzkie prawdy o Polsce, polskości, rozczarowaniu wolnością, braku idei etc., i produkcja ta wprowadzana jest na ekrany w przebraniu romansu, ponieważ producenci wiedzą aż nadto dobrze, iż Polacy nie mają dzisiaj najmniejszego zamiaru rozprawiać o polskości, wolności etc.

No dobrze, ale film jest w kinach i jednak nie da się go włożyć między opowieści miłosne, bo cokolwiek sugeruje reklama, to jednak „Przedwiośnie” opowiada nie tylko o tym, że Wandzia otruła strychniną biedną Karusię, a Cezary z nich dwóch najbardziej kochał tę trzecią, czyli Laurę.

Opowieść o dorastaniu

Przed pierwszym klapsem Bajon mówił w wywiadzie dla „Polityki”: „Znalazłem w »Przedwiośniu« opowieść o zbuntowanym młodym człowieku, który bez przerwy nie zgadza się, który proponuje swoją bardzo idealistyczną wizję świata, poszukuje prawdy, sprawiedliwości, swoistego piękna.

Polityka 9.2001 (2287) z dnia 03.03.2001; Kultura; s. 45
Reklama