Archiwum Polityki

O co głównie chodzi

Na Pocztę Polską padł blady strach po tym, jak Lech Wałęsa oświadczył, że pragnie jeszcze coś zrobić dla Polski i jeśli będzie trzeba, może być nawet listonoszem.

W kraju mamy potężny kryzys polityczny, w rządzie na eksponowanym stanowisku wicepremiera właśnie wykryto warchoła, mimo to wcale nie jestem pewien, czy sytuacja jest już tak beznadziejna, żeby Lech Wałęsa musiał zostawać listonoszem. Kraj Wałęsę listonosza raczej przetrzyma, ale co z Pocztą?

Były prezydent wyjaśnia, że listonoszem mógłby zostać, ponieważ nie może spokojnie patrzeć, jak obecna ekipa rządowa niszczy jego dorobek. Rozumiemy, panie prezydencie, ale czy to wystarczający powód, żeby w odwecie od razu niszczyć dorobek Poczty?

Na szczęście dla Poczty prezydencka deklaracja to tylko taka figura retoryczna, pokazująca determinację Lecha Wałęsy w dążeniu do uporządkowania spraw kraju w każdy możliwy i niemożliwy sposób. Prawdziwą intencją prezydenta w odpowiedzi na niszczenie jego politycznego dorobku jest kandydowanie w ewentualnych przyspieszonych wyborach.

Prezydent, stary wyga, na razie nie chce ujawnić, na kogo i z jakiej listy będzie startował, gdyż, jak powiada, jest „za poważnym politykiem”. Jak wiadomo, wyłącznie niepoważni politycy ujawniają swoje przekonania oraz przynależność partyjną. W kraju szaleje przecież korupcja polityczna, która polega na tym, że jak tylko człowiek powie, w jakiej jest partii, zaraz dzwonią do niego z propozycją, żeby był poważny i przeszedł do PiS, bo inaczej skończy źle i szybko.

Prezydent pragnie takiej sytuacji uniknąć, dlatego w sprawie swojej politycznej przynależności będzie jeszcze przeprowadzał rozmowy i konsultacje ze specjalistami. Ale już dziś deklaruje, że bez względu na to, w jakiej sprawie i na jakiej liście się znajdzie, przegranej się nie boi.

Polityka 39.2006 (2573) z dnia 30.09.2006; Fusy plusy i minusy; s. 109
Reklama