Dlaczego naukowcy tak wiele uwagi poświęcają asteroidom? Te niewielkie, skaliste obiekty wyglądają przecież bardzo niepozornie w porównaniu z majestatycznymi planetami – arystokracją Układu Słonecznego. Znaczenie asteroid (zwanych też planetoidami) jest jednak znacznie większe niż sugeruje to ich aparycja. Stanowią one klucz do zagadki powstania i ewolucji naszego układu planetarnego.
W noc sylwestrową z 1800 na 1801 r. sycylijski astronom Giuseppe Piazzi odkrył pierwszą (i największą) planetoidę Ceres. Obecnie znamy ponad 20 tys. asteroid, a astronomowie podejrzewają, że jest ich ponad milion. Rozmiary większości z nich wynoszą kilka lub kilkadziesiąt kilometrów; jedynie trzy mają średnice przekraczające 500 km. Prawie wszystkie obiegają Słońce po dość odległych torach, położonych między orbitami Marsa i Jowisza. Niektóre jednak zbliżają się do Ziemi, stanowiąc dla niej istotne niebezpieczeństwo. Upadek kilkukilometrowego obiektu może wywołać katastrofalne skutki, o czym – na swe nieszczęście – przekonały się dinozaury 65 mln lat temu.
Aczkolwiek obecna liczba planetoid może wydawać się ogromna, było ich znacznie więcej w epoce, kiedy tworzył się Układ Słoneczny, czyli cztery i pół miliarda lat temu. Krążyły wówczas po przecinających się orbitach, nic więc dziwnego, że zderzały się i zlepiały ze sobą. W ten właśnie sposób powstały planety. Ziemia to właściwie sterta sklejonych asteroid. Minerały, z których zbudowana jest skorupa naszego globu, ulegały jednak silnym przekształceniom, wywoływanym przez najprzeróżniejsze czynniki: atmosferyczne, wulkaniczne, górotwórcze. Aby stwierdzić, jak wyglądały w momencie powstawania Ziemi, trzeba badać obiekty, w których podobne zmiany nie zachodziły. Takimi ciałami są te asteroidy, które nie dostąpiły zaszczytu wejścia w skład jednej z planet i nadal samotnie błądzą w przestrzeni.