Bill Clinton – gdyby mógł – głosowałby, jak przytłaczająca większość Rosjan, na Władimira Putina. Takie wrażenie można było odnieść z jego pierwszej od czterech (chłodnych) lat wizyty w Moskwie. Clinton komplementował i rekomendował Bankowi Światowemu program reform Putina, podkreślał, iż nie należy zamykać przed Rosją żadnych drzwi – również tych wiodących do Unii Europejskiej, a o Czeczenii wspomniał tylko słowem, że „powinno się unikać łamania praw ludności cywilnej”.
Polityka
24.2000
(2249) z dnia 10.06.2000;
Komentarze;
s. 13