Archiwum Polityki

Po drugiej stronie duszy

Mówi się czasem, że wiek XIX był stuleciem histerii, a wiek XX – stuleciem narcyzmu. Jaki będzie pod tym względem wiek XXI? Czy da się znaleźć skrótowe, syntetyczne określenie dominującego w nadchodzącym stuleciu ludzkiego charakteru, rodzaju problemów psychicznych, z którymi my i nasze dzieci będą się borykać? Czy wreszcie znajdą się rozwiązania, które pozwolą sobie z tymi problemami – lepiej lub gorzej – radzić?

Najprościej i zapewne najrzetelniej byłoby powiedzieć – odpowiedzi na wyżej postawione pytania nie da się udzielić. Ale jest to też odpowiedź najmniej interesująca. Można więc pokusić się o akt proroczy. Na podstawie różnych znaków, dających się uchwycić mód, kierunków, w których rozwijają się badania naukowe i tego, w jaki sposób ewoluuje praktyka psychologiczna, można nakreślić przybliżony obraz życia psychicznego ludzi u schyłku XXI stulecia. Oczywiście, o ile wtedy ludzie będą jeszcze istnieć. Akt proroczy zakłada bowiem, że ludzkość nie zniknie wskutek jakiejś powszechnej katastrofy, co więcej, że nie zdarzy się nic takiego, co mogłoby całkowicie zmienić charakter kultury, w której żyjemy.

W świecie luster

Często słyszy się twierdzenie, że żyjemy w czasach, które człowieka narażają na coraz większy i większy stres. To akurat wydaje się dość wątpliwe. Podejrzewać można, że jest to opinia pozwalająca nam trochę poużalać się nad sobą. W stylu: „co za czasy, moja pani...” albo wyrażonej po łacinie: O tempora! O mores! W gruncie rzeczy zaś nie wydaje się, żeby natężenie czynników stresorodnych jakoś dramatycznie wzrastało. Czy najazdy Hunów, lęk przed czarami, głód, czarna śmierć albo straszne presje ideologiczne ostatnich dziesięcioleci były mniej zagrażające niż nasz codzienny wyścig szczurów? Nie sądzę. Historia kultury to historia strachu. Niedawne to odkrycie francuskich badaczy znalazło już sobie stałe miejsce w naszej świadomości.

A jednak coś się zmienia. Zmienia się nie tyle natężenie czynników zaburzających, co nasz sposób reagowania na nie. W coraz mniejszym stopniu wspólne wzorce i normy kulturowe podsuwają nam odpowiedzi na wyzwania, z którymi nasza znękana psychika musi sobie radzić. Tradycyjne oczywistości dotyczące postępowania, reagowania, ba, sposobów odczuwania, które określonemu człowiekowi przysługują, rozwiewają się jak dym, a pustka, która po nich pozostała, wymaga indywidualnego wysiłku, często ponad miarę.

Polityka 22.2000 (2247) z dnia 27.05.2000; s. 72
Reklama