Archiwum Polityki

Slalom do kasy

Tignes. Jedna z najbardziej luksusowych stacji narciarskich, położona na wysokości 2100 m we francuskich Alpach, powstała wbrew protestom tamtejszej ubogiej raczej ludności. Dziś żyje ona w bogactwie.

W 1952 r. postanowiono zbudować zaporę w górnym biegu grożącej wiosną powodziami Isery. Gigantyczna, ponad trzystumetrowej wysokości tama spowodowała zalanie starego Tignes. Mieszkańcy przenieśli się 300 m bliżej szczytów. Dzięki rządowym dotacjom wybudowali nowoczesną, wspaniale usytuowaną stację narciarską. Dziś żyje tam drugie i trzecie pokolenie świetnie rozumiejące, że można dostatnio żyć z turystyki, hotelarstwa i narciarstwa. Zwłaszcza z narciarstwa, gdyż położony nad Tignes lodowiec zapewnia jazdę na deskach przez okrągły rok. Co skwapliwie wykorzystują nie tylko najlepsi zjazdowcy Francji, ale również czołowi alpejczycy świata.

Na stokach całego l´Espace Killy (od nazwiska wielokrotnego ongiś mistrza olimpijskiego Jeana Claude´a Killy) można bawić się w szusowanie na deskach na poziomie turystyczno-amatorskim, a także rozgrywać najtrudniejsze konkurencje w ramach zawodów o Puchar Świata. W Tignes i położonej w sąsiedniej kotlinie Val d´Isere trenują okrągły rok reprezentanci Francji w narciarstwie alpejskim. I to jest pierwszy element tajemnicy potęgi francuskiego narciarstwa. Podobnych stacji jest w Alpach Francuskich kilkadziesiąt. Wprawdzie nie leżą tak wysoko, ale równie doskonale wyposażone są w sieć wyciągów, kolejek linowych i torowych, biegnących we wnętrzach gór, wywożących narciarzy na ośnieżone, wygładzone przez ratraki stoki.

Opowiadał mi Pierrick Bourgeat, uznawany za najlepszego slalomistę Francji, że właściwie szybciej nauczył się jeździć na nartach aniżeli... chodzić. Jego matka, instruktorka narciarstwa, przypięła mu deski, gdy miał zaledwie 2,5 roku! Nieco wcześniej z niekłamanym podziwem przypatrywałem się malutkim, może 4-5-letnim dzieciakom, które w bajecznie kolorowych kombinezonach, miniaturowych kaskach na głowach szusowały po stromych stokach Alp dokładnie po śladzie instruktora.

Polityka 9.2000 (2234) z dnia 26.02.2000; Społeczeństwo; s. 90
Reklama