Archiwum Polityki

W drogę...

25 lat temu w swą pierwszą trasę z Paryża do Lyonu wyruszył, rozpędzając się chwilami do 300 km/h, pociąg TGV. Padła kolejna bariera w trwającym od stuleci wyścigu człowieka z czasem i przestrzenią.

Wszystko zaczęło się w czasach, gdy praprzodkowie po raz pierwszy wyściubili nos z jaskini. To jednak nie oni wytyczali ówczesne szlaki; podążali jedynie, i raczej niespiesznie, ścieżkami wydeptanymi przez zwierzęta. Ale zdaniem badaczy już w V tysiącleciu p.n.e. w Europie istniała ukształtowana przez człowieka i wcale nie taka wątła sieć dróg. Jednakże pierwszy szlak, który swym rozmachem może zaimponować, wiódł z Suzy nad Zatoką Perską do Efezu nad Morzem Egejskim. Powstał za czasów króla perskiego Dariusza I (V w. p.n.e.), liczył 2,5 tys. km. Wytrawny goniec królewski pokonywał go w 10 dni, korzystając z ulokowanych regularnie co 22 km stacji postojowych.

Prawdziwa rewolucja w przemieszczaniu się ludzi nastąpiła w starożytnym Rzymie. Zaczęło się w IV w. p.n.e. od decyzji cenzora Appiusza Klaudiusza w sprawie wytyczenia drogi prowadzącej z Rzymu do Kapui (Via Appia). Przez kolejne wieki zbudowano prawie 300 tys. km dróg, w tym 90 tys. głównych, tzw. konsularnych, prowadzących od Gibraltaru po Dunaj i od Wysp Brytyjskich po Egipt. Z samego Rzymu wychodziły promieniście 23 szlaki. Od strony inżynieryjnej były to majstersztyki, z mostami, nasypami, kanałami odwadniającymi, kilkoma warstwami nawierzchni. Wystarczy powiedzieć, że podobny poziom technologiczny osiągnięto ponownie dopiero pod koniec XVIII w., a więc dwa tysiąclecia później! Ciężkozbrojne kohorty piechoty mogły przemierzać po nich dziennie 70 km, a specjalni wysłannicy – 250 km, co dziś może i nie imponuje, ale wówczas było jak prędkość światła.

Pomimo fantastycznych dróg Rzymianie mieli bardzo kiepskie pojazdy. Nie znano na przykład osi skrętnej, co sprawiało, że każda mijanka na węższej trasie stawała się skomplikowanym manewrem.

W lektyce przez góry

Wraz z upadkiem Cesarstwa Rzymskiego drogi popadły w ruinę.

Polityka 47.2006 (2581) z dnia 25.11.2006; Społeczeństwo; s. 114
Reklama