Na sukces Sydney złożyła się ciężka praca rozpoczęta lata przed igrzyskami jak i ta wykonana podczas samych zawodów. Australijska policja od dawna starała się rozpracować wszelkie organizacje terrorystyczne, które mogłyby w igrzyskach przeszkodzić. I udało się. Na 27 arenach olimpijskich porządku pilnowało 13 500 osób, z tego 5000 policjantów. To w sumie niedużo, ale Australijczycy i goście zdali egzamin. Z milionów, które poruszały się po mieście, podczas całych igrzysk aresztowano tylko 20 osób i to głównie dlatego, że przesadziły z alkoholem.
Słowa uznania należą się również wolontariuszom, bez których te igrzyska trudno byłoby sobie wyobrazić. Ich uczynność, ciepło i chęć pomocy docenili szefowie Komitetu Organizacyjnego Igrzysk Sydney 2000. Na ceremonię zamknięcia dla wolontariuszy przeznaczono dodatkowe 5000 biletów, we wtorek odbyła się w centrum Sydney parada uliczna wszystkich, którzy pomagali przy zawodach, a gazety drukują nazwiska 48 tys. zarejestrowanych wolontariuszy.
Niestety, igrzyska w Sydney pozostaną w naszej pamięci również z powodu afer dopingowych. Rumuńską gwiazdę rzutu młotem Michaele Melinte odwołano z boiska tuż przed zawodami, aczkolwiek jej pozytywny wynik testu znany był (choć nie wszystkim) trzy miesiące temu. Temat był eksponowany w mediach i szeroko komentowany.
Przypadek 16-letniej gimnastyczki z Rumunii Andrei Raducan wywołał prawdziwą burzę. „Ona jest ofiarą strasznej pomyłki lekarza. Nie miała żadnego wpływu na to, że połknęła tę fatalną tabletkę” – powiedziała słynna Nadia Comaneci. Szef rumuńskiego Komitetu Olimpijskiego Ion Tiriac dodał, że dziewczynka nie rozumiała, co się stało. Pozbawiona złotego medalu za prestiżowy wielobój gimnastyczny, godzinami płakała powtarzając w nieskończoność: „nic złego nie zrobiłam”.