Archiwum Polityki

Groźny brzeg

Czy któryś z osiemnastu szwedzkich marynarzy ze statków „Kinnekulle” i „Iwan” zaginionych na Bałtyku w 1948 r. może wciąż przebywać w radzieckich więzieniach lub szpitalach dla psychicznie chorych? Dokumenty znalezione niedawno w Sztokholmie sugerują, że nie jest to wykluczone. Dyplomacja szwedzka kolejny raz szuka rozwiązania tej zagadki.

Ryszard Chodorowski w 1948 r. miał 13 lat. Mieszkał przy ul. Stalina 75 w Ustce. – Nasz dom był blisko basenu węglowego, dziś ta część jest niedostępna. Po wojnie mogłem jednak dojść aż do portu. Często tam chodziliśmy z kolegami, siadaliśmy obok szwedzkich statków, łowiliśmy ryby – wspomina. Ryszard Chodorowski opowiada, że nigdy nie zapomni „Iwana”, statku, który regularnie przypływał do Ustki po węgiel. Kapitan bywał w domu Chodorowskich, przyjaźnił się z ciotką Ryszarda Martą. Na pewno był tam 17 lutego 1948 r.: „Iwan” podobnie jak drugi szwedzki statek „Kinnekulle”, który zabierał tego dnia z Ustki ładunek węgla, opóźnił o dwa dni wypłynięcie do Szwecji z powodu złej pogody. Chłopak zapamiętał to zdarzenie, gdyż miał interes do kapitana: wręczył mu klaser znaleziony na strychu z prośbą, żeby ten sprzedał znaczki w Szwecji. Kapitan wahał się: – Może to mój ostatni rejs... Jednak zabrał klaser.

„Iwan” wypłynął z Ustki nazajutrz, 18 lutego 1948 r. o godzinie 15.00, kierując się do Oskarshamn w Szwecji. Półtorej godziny wcześniej również „Kinnekulle” opuścił Ustkę, biorąc kurs do Helsingborga. Żaden z nich nie dopłynął do Szwecji. Dwa dni później rybacy duńscy znaleźli dryfujący po wodach Bałtyku „Kinnekulle”. Wyglądał dziwnie: na rufie były ślady pożaru, którego nikt nie próbował gasić, stół nakryty był do śniadania, ale na statku nie było załogi. Nie było też żadnych ubrań ani innych przedmiotów należących do siedmiu marynarzy. Po następnych dwóch dniach wyłowiono z morza szczątki „Iwana”. Po jedenastoosobowej załodze nie było śladu.

Dla ojczyzny ratowania

Szwedzkie statki, a właściwie kutry węg-lowe, przypływały do Polski w latach 1946–50 regularnie przynajmniej kilka razy w tygodniu.

Polityka 41.2000 (2266) z dnia 07.10.2000; Historia; s. 72
Reklama