Archiwum Polityki

Taniec na rurach

Gaz to paliwo, które napędza polskich polityków. Każdy ma wła-sny pomysł, jak wyrwać Polskę ze szponów rosyjskiego Gazpromu i zapewnić nam bezpieczeństwo energetyczne. Spory nie ustają, rodzą się księżycowe pomysły. My tymczasem tkwimy w szponach krajowego gazowego monopolisty i nic nie wskazuje, byśmy się z nich wyrwali. Ceny rosną, a zima może być ostra.

Dziwna sprawa z tym gazem. W warszawskiej siedzibie spółki Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG) przekonują, że do Drozdowicz – gazowego przejścia na polsko-ukraińskiej granicy – przestał płynąć gaz. Co gorsza, nie bardzo było wiadomo, dlaczego nie płynął i jak długo ma potrwać przerwa. Tymczasem spółka Gaz System, operator systemu przesyłowego, zapewniła, że gaz płynie i dziwiła się niepokojom PGNiG. Dostawcą znikającego gazu jest RosUkrEnergo (RUE). To także dziwna spółka – zarejestrowana w Szwajcarii, kontrolowana przez rosyjskiego gazowego giganta Gazprom, z nie do końca zidentyfikowanymi właścicielami – opanowała handel gazem wydobywanym w postsowieckich republikach centralnej Azji. Za jej pośrednictwem kupujemy 2,5 mld m sześc. gazu rocznie, czyli prawie 20 proc. zapotrzebowania Polski (13–14 mld).

Kontrakt PGNiG z RosUkrEnergo wygasa z końcem tego roku, więc jeszcze zostało trochę gazu do przetłoczenia. Polska spółka chciałaby zresztą kontrakt przedłużyć na rok następny, ale i z tym są trudności. Polscy negocjatorzy odnoszą wrażenie, że druga strona gra na czas. Nowo wybrany prezes PGNiG Krzysztof Głogowski krąży między Moskwą i Ałma Atą próbując zdobyć gaz, bez którego możemy mieć kłopoty jeszcze tej zimy. Rosyjska prasa spekuluje, że chodzi o budowanie napięcia w celu uzyskania lepszej ceny. Wiadomo, wystraszony kontrahent, zwłaszcza taki, który nie ma innego wyjścia, zaakceptuje każde warunki. A my wyjścia raczej nie mamy. No i ten lęk, by zima nie była tak długa i ostra jak ta ostatnia.

Kręcenie kurkiem

W Polsce rośnie świadomość, że nasze uzależnienie od Gazpromu jest zbyt duże i powinniśmy zróżnicować kierunki dostaw gazu. Długo trwał jednak spór, na ile taka sytuacja jest dla nas niebezpieczna i czy rzeczywiście Rosjanie będą gotowi użyć gazowego straszaka.

Polityka 42.2006 (2576) z dnia 21.10.2006; Gospodarka; s. 42
Reklama