Archiwum Polityki

Partia ucieka Kaczyńskim

Rozmowa z prof. Jadwigą Staniszkis

Janina Paradowska: – Czy w wyborach samorządowych, zwłaszcza na szczeblu wojewódzkim, gdzie najsilniej odbija się partyjność, wydarzyło się coś rzeczywiście ważnego?

Jadwiga Staniszkis:– Ujawniły się zjawiska, które istniały, ale z których nie zdawaliśmy sobie sprawy. Po pierwsze, to kwestia retoryki narodowej. Widać wyraźnie, że elity i społeczeństwo idą w różnych kierunkach. Elity, zwłaszcza PiS, ale również LPR, bardzo ostro formułowały swoje programy w kategoriach narodowych. Wynika to, moim zdaniem, przede wszystkim z trudności, zrozumienia, jak bronić interesu kraju w strukturach administracji europejskiej. To jest retoryka, która coś tam załatwia na zewnątrz, ale głównie stosowana jest na użytek wewnętrzny, bo jest zrozumiała i buduje więź ze społeczeństwem. Okazuje się jednak, że społeczeństwo idzie już w innym kierunku. Ten typ argumentacji zużywa się, nie trafia, świadectwem najniższy od lat wynik LPR, która w 12 województwach nie uzyskała nawet 5 proc., oraz w sumie jednak niska pozycja PiS w miastach. Radykalna retoryka narodowa jako główna wykładnia interesów staje się doświadczeniem elit, a nie mas.

Druga ważna informacja dotyczy tego, co w ciągu roku stało się z PiS. Partia ta zapłaciła olbrzymią cenę nie tylko za koalicję z Samoobroną i LPR, ale także za błędną koncepcję budowania sceny dwupartyjnej. Skutkiem tego jest jej wypadnięcie z centrum i zdanie się na wyborcę, który bardzo ogranicza swobodę manewru i zmianę dyskursu politycznego. I to jest prawdziwy dramat PiS.

Ten wyborca ma jednak wielką zaletę: jest najwierniejszy, jest prawie wyznawcą.

Ale to nie jest wyborca, wobec którego można zaryzykować subtelniejsze, a jednocześnie bardziej racjonalne manewry, na przykład położenie większego nacisku na efekty instytucjonalne niż na jednorazowe gesty, jak skądinąd skuteczne uderzenie pięścią w stół w sprawie eksportu mięsa do Rosji, czy takie akty jak rozwiązanie WSI.

Polityka 48.2006 (2582) z dnia 02.12.2006; Kraj; s. 28
Reklama