Zakończenie wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych i zawarcie pokoju z Anglią w Paryżu w 1783 r. postawiło zwycięzców wobec ogromnych trudności. Na państwo, kształtem przypominające dzisiejsze Chile, składały się liczne miasta portowe i pas ziemi – nie szerszy niż 100 mil – w miarę gęsto zamieszkany. Kongres Kontynentalny potwierdzał jednak tylko niezależną pozycję poszczególnych stanów. Jedynym czynnikiem wspólnym była zwycięska armia, która została jednak poważnie zmniejszona. Marynarka wojenna, która odegrała ważną rolę w wojnie o niepodległość, została zlikwidowana, a okręty rozparcelowane. Tymczasem potencjał gospodarczy trzynastu stanów, mimo zniszczeń, był bardzo znaczny.
O Robercie Morrisie pisano, że „sfinansował Amerykańską Rewolucję”. Tym razem chciał wykorzystać możliwości tkwiące w ogromnej flocie handlowej. 27 listopada 1783 r. – niepełna trzy miesiące po podpisaniu paryskiego traktatu pokojowego – poinformował sekretarza stanu Johna Jaya, że zamierza wysłać do Chin – po herbatę – odpowiednio wyposażony okręt. Miało to przypomnieć Amerykanom stosunkowo niedawne wydarzenia – słynną bostońską herbatkę: wrzucenie do morza transportu herbaty, dostarczonego przez monopolistę East India Company, na który Korona angielska nałożyła wielkie cło. Ten drobny z pozoru incydent doprowadził do zaognienia narastającego konfliktu między koloniami a metropolią, a w konsekwencji do wybuchu wojny o niepodległość.
Morrisowi chodziło o kolejne wyzwanie rzucone Anglii i jej handlowemu monopoliście – Kompanii Wschodnioindyjskiej. Miało do tego dojść w Chinach, na redzie Kantonu – Whampoa. Herbata była wówczas najbardziej poszukiwanym towarem, tak jak obecnie ropa naftowa. Tymczasem w Ameryce, po przegnaniu Anglików, jej brakowało.