Pejzaż społeczny Polski, nakreślony poprzez wyniki Narodowego Spisu Powszechnego, bez wielkiej przesady wygląda tak: dużo kobiet, a wśród nich – wdów i samotnych wielkomiejskich panien. Mało mężczyzn, a wśród nich uderzająco liczni renciści i wiejscy kawalerowie. Miliony osób wymagających wsparcia, mało tych, którzy żyją z pracy. Jedyne pocieszenie: jesteśmy coraz lepiej wykształceni.
Z pierwszych komentarzy po ogłoszeniu wyników spisu mogłoby wynikać, że głównym powodem do zmartwienia jest liczba Polaków: lubimy o sobie mówić jako o 40-milionowym narodzie, gdy tymczasem jest nas 38,2 mln osób. Ale tak naprawdę niepokoją dopiero bardziej szczegółowe dane, z których wynika, że jest nam – jako narodowi – coraz bardziej pod górkę. Coraz więcej w proporcji do ogólnej liczby Polaków jest osób starych, wśród których samotne wdowy stanowią trudną do zlekceważenia prawie 2,5-milionową grupę społeczną.
Polityka
26.2003
(2407) z dnia 28.06.2003;
Temat tygodnia;
s. 20