Zajrzyjmy do atlasów historii. Jest rok 800. W bazylice św. Piotra w Rzymie papież Leon III nakłada cesarską koronę brodatemu olbrzymowi, królowi Franków Karolowi Wielkiemu. Na wieść o koronacji lud rzymski woła: Jesteś cesarzem Rzymu, nowym Augustem! Karolowi marzyło się wskrzeszenie Imperium Rzymskiego, ściślej jego zachodniej części, bo wschodnia, ze stolicą w Bizancjum, jeszcze istniała. Cesarstwo Karola nie trwało długo, zaledwie kilka dziesięcioleci, ale powstał wtedy zalążek tego, co nazywamy Zachodem. Przetrwał późniejsze wojny i podziały.
Z niego wyrastały katedry, klasztory z bibliotekami manuskryptów, uniwersytety; kwitły sztuka, handel, rzemiosło, powstawały zakony rycerskie i banki – Zachód formował wspólną cywilizację. Niesamowite, że cesarstwo Karolingów pokrywa się prawie dokładnie z matecznikiem dzisiejszej Unii Europejskiej, który ponad 1100 lat po Karolu utworzyły Francja, Niemcy Zachodnie, Włochy, Belgia, Holandia, Luksemburg.
Królestwo Fryderyka
Rzymskie cesarstwo zachodnie, o którym marzył Karol, padło pod ciosami Germanów. Rzym u szczytu potęgi jednoczył w jednym systemie ludy i kultury trzech kontynentów w basenie Morza Śródziemnego. Zostawił po sobie Europie prawo, alfabet, język elit (ale też matkę języków romańskich), główne szlaki komunikacyjne. Wspomnienie o nim odzywa się we współczesnej idei bliskiej współpracy Unii Europejskiej z krajami północnej Afryki, Turcją i Izraelem.
Niecałe 200 lat po koronacji Karola władca niemiecki Otton I próbuje znów wystąpić w roli cesarza rzymskiego. W 962 r. koronuje się w Rzymie na cesarza, a swego syna daje za męża księżniczce bizantyjskiej. Wspaniałą koronę cesarską ozdabiały krzyż i dwanaście drogich kamieni symbolizujących plemiona biblijnego Izraela.