Archiwum Polityki

Jeden za wszystkich

W ubiegłym tygodniu – po prawie dwóch latach od aresztowania – rozpoczął się proces Grzegorza Wieczerzaka, byłego prezesa PZU Życie. Jednocześnie trzeciemu z kolei ministrowi skarbu udało się oderwać od fotela ostatniego prezesa PZU SA Zdzisława Montkiewicza. Aura skandalu roztacza się wokół tej firmy niezależnie od barw koalicji rządzącej.

PZU jest łakomym kąskiem dla polityków każdej orientacji, daje bowiem wielką siłę finansową i polityczną, o wiele większą niż władza, jaką posiada formalny właściciel firmy, czyli minister skarbu. Bo władzę ma ten, kto ma klucze do kasy. W kasie grupy PZU jest już ponad 30 mld zł. Przy takiej sumie 173 mln, które – wedle prokuratora – straciło PZU Życie na skutek działalności Wieczerzaka, może się wydawać marnym groszem. Przy dobrym politycznym parasolu ochronnym społeczeństwo mogłoby się o niej nawet nie dowiedzieć. Śmiało mieści się w granicach biznesowego ryzyka.

Politycznymi protektorami Grzegorza Wieczerzaka i Władysława Jamrożego (byłego prezesa PZU SA, który siedzi w areszcie i będzie sądzony oddzielnie) było najpierw bliskie otoczenie Mariana Krzaklewskiego, a potem tak zwane oczko – 21 posłów AWS w poprzedniej kadencji Sejmu, którym przewodzili Tomasz Wójcik i Adam Biela, najbardziej zagorzali zwolennicy powszechnego uwłaszczenia. Montkiewicza aż do tej pory chronił sam premier Miller. Nie poznaliśmy na razie argumentów, dlaczego to robił, narażając na szwank reputację własną i całego SLD.

Nie był solistą

Nie wiemy, czy sąd uzna, że Wieczerzak działał na szkodę PZU. Jeśli nawet, to jeszcze nie będzie to triumfem sprawiedliwości. O tym będzie można mówić dopiero wtedy, gdy odkryte zostaną wszystkie mechanizmy, które owe nadużycia umożliwiały, oraz wskazani ludzie, którzy je stworzyli dla własnych korzyści. Politycznych czy także materialnych? Czy Wieczerzak wziął owe 173 mln (jeśli wziął) tylko dla siebie, czy z kimś się tymi pieniędzmi podzielił?

Pierwsza odpowiedź wydaje się wątpliwa. Za 173 mln zł można się wzbogacić znacznie bardziej niż o kilka luksusowych mieszkań, milion dolarów na koncie na wyspie Jersey czy stadninę koni.

Polityka 23.2003 (2404) z dnia 07.06.2003; Kraj; s. 28
Reklama