Archiwum Polityki

Pierwsze skrzypce Stalina

Tichon Chrennikow – nadworny kompozytor Józefa Stalina – przeżył swego chlebodawcę o całe 50 lat. Niewielu się ta sztuka udała. Dlaczego akurat jemu?

Sędziwy jubilat wspomina w wywiadzie dla pisma „Itogi”: „Józef Wissarionowicz Stalin wyznaczył mnie na przewodniczącego Związku Kompozytorów ZSRR. Tworzyłem muzykę, lubiłem siedzieć przy fortepianie (...), nie rwałem się do żadnych zaszczytów, ale o moją zgodę nikt nie pytał. Wróciłem do domu i razem z moją żoną Klarą przepłakaliśmy całą noc. Byłem wstrząśnięty, starałem się odmówić, ale czy można?”.

Wkrótce po tym Chrennikow wygłosił referat na I Wszechzwiązkowym Zjeździe Kompozytorów w 1948 r., w którym oskarżył Prokofiewa, Szostakowicza, Chaczaturiana o formalizm i naśladowanie Zachodu. – Nie wiedziałem, co robić. Nigdy przedtem nie przemawiałem, nie umiałem sklecić dwóch zdań, a tekst referatu zobaczyłem na półtorej godziny przed wygłoszeniem. Nawet nie miałem czasu się z nim zapoznać, wziąłem i odczytałem delegatom – tłumaczy się dzisiaj. I przypomina specyficzny czas, który sprzyjał takiej twardej polityce partii. – W owym czasie kraj nasz otoczony był blokadą, opadła żelazna kurtyna, kierownictwo partii zdecydowało zwalczać wszystko co zachodnie – także w sztuce. Pierwszy wariant rezolucji, który przygotowywał Szepiłow, był stosunkowo miękki, ale Stalin osobiście wpisał nazwiska tych, których należało poddać krytyce. Te dokumenty zostały niedawno ujawnione w archiwach.

Środowiska twórcze nie odwróciły się od Chrennikowa.

Zawdzięczał to swojej władzy i temu, że umiejętnie ją wykorzystywał. Nie do intryg, ale do pomocy kolegom.

Bez jego udziału już półtora roku później Prokofiew i Szostakowicz nie dostaliby Nagród Stalinowskich. – Byłem zastępcą przewodniczącego Komitetu Nagród Stalinowskich, kierowałem działem muzycznym, wszystko było w moich rękach. Etykietę stalinowskiego komisarza przylepiono mi później.

Polityka 28.2003 (2409) z dnia 12.07.2003; Historia; s. 58
Reklama