Archiwum Polityki

Skromny współpracownik prawdy

Sławomir Cenckiewicz, rocznik 1971, stał się jedną z „gwiazd” Instytutu Pamięci Narodowej. Ale o sobie nie lubi tak mówić.

W połowie lutego Sławomir Cenckiewicz ma objąć funkcję szefa Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej IPN w Gdańsku, zastępując na tym stanowisku swego wieloletniego przełożonego Janusza Marszalca. Rok wcześniej, m.in. za sprawą Marszalca i Krasowskiego, byłego dyrektora gdańskiego oddziału IPN, Cenckiewicz nie otrzymał nominacji na stanowisko kierownika referatu badań naukowych w BEP. Teraz nadszedł jego czas.

Rzetelny, uczciwy badacz – w samych superlatywach mówi o Marszalcu Paweł Machcewicz, który przez 5 lat był jego zwierzchnikiem na szczeblu centrali IPN. – Nie słyszałem o żadnych merytorycznych powodach jego odwołania. To kolejny dowód na to – konstatują w gdańskim oddziale – że w IPN rośnie rola lustracyjnej szpicy, a słabnie pozycja osób traktujących badania mniej instrumentalnie.

Sam Cenckiewicz określa się następująco: – Mam się w gruncie rzeczy za zwykłego i skromnego współpracownika prawdy, któremu rozgłos jest niepotrzebny.

Ale rozgłos zyskał choćby tym, że w lipcu 2006 r. został przewodniczącym komisji ds. likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych. W tym czasie pełnił też funkcję doradcy Antoniego Macierewicza, pełnomocnika ds. organizacji służby kontrwywiadu wojskowego. W ten sposób, jak powiada, w jakiejś mierze brał udział w likwidacji postkomunizmu w Polsce. Przydała się wiedza wyniesiona z IPN. Notował sobie w kajeciku czas pracy. Wyszło mu, że pracował po 16–17 godzin na dobę. W „Rzeczpospolitej” pisał (wspólnie z Piotrem Woyciechowskim) o trudnościach i kłodach rzucanych pod nogi, jakie napotykał przy czyszczeniu tej stajni Augiasza: „Działaliśmy pod ogromną presją.

Polityka 3.2007 (2588) z dnia 20.01.2007; kraj; s. 34
Reklama