Archiwum Polityki

Szablą i szklanką

Polak, katolik, czuły na punkcie honoru, dbający o maniery i wyniki w nauce może wstąpić do jednej ze studenckich korporacji, które po latach niebytu wracają na polskie uniwersytety.

Warszawa, ulica Ordynacka 9. Tuż pod siedzibą Stowarzyszenia Ordynacka, grupującego byłych członków ZSP i SZSP, którzy dzisiaj robią kariery w polityce i biznesie, spotykają się członkowie reaktywowanej w 1995 r. korporacji studenckiej Respublika. W centrum Warszawy, obok modnych knajp, hałaśliwych dyskotek i miejskiego zgiełku schodzi się w podziemia do innego świata. Studentom uniwersytetu chłopaki w deklach (nakryciach głów z barwami korporacji), przepasani bandą (wstęgą w tych kolorach) kojarzą się ze „Stowarzyszeniem Umarłych Poetów”. Inni postrzegają ich prościej. – To jakaś banda dziwaków. Chyba faszyści czy coś takiego – kwituje młody absolwent prawa. W zasadzie nikt za bardzo nie wie, o co chodzi.

Sam lokal potęguje nastrój konspiracji i tajemnicy.Nie ma tabliczki, żadnych oznakowań. Skromne wnętrze. Na końcu długiego stołu jest miejsce przewidziane dla oldermana – wybieranego raz na rok opiekuna fuksów – pretendentów do pełnego członkostwa w korporacji. Po bokach stołu siedzą barwiarze, czyli czynni członkowie. Pod stołem stoi kilkanaście skrzyń piwa – tradycyjnego burszowskiego trunku, na ścianach rozwieszone są barwy dwóch korporacji – Respubliki i Aquilonii.

Z boku leży szabla. Przywołuje się nią niezdyscyplinowanych fuksów do porządku. Zwyczajowo olderman trzaska nią o stół dla przywołania ciszy podczas spotkań – silentio. – Verbum peto – musi poprosić fuks albo laik, który chce zabrać głos przy stole. – Habeas – odpowiada olderman zgadzając się na wysłuchanie go.

To drugi dom warszawskiego korporanta. – Na pierwszym miejscu jest rodzina, korporacja zaraz potem – mówi Maciek Kowalewski z Aquilonii, korporacji, która użytkuje również część piwnicy przy Ordynackiej.

Polityka 20.2003 (2401) z dnia 17.05.2003; Społeczeństwo; s. 86
Reklama