Szkoła numer 605 w Zielonogrodzie, przemysłowym przedmieściu Moskwy. Marzec 2005 r. 11 klasa. Jeden ze specjalnego rocznicowego cyklu wykładów poświęconych 60. rocznicy Wielkiego Zwycięstwa.
W klasie wisi mapa świata z nagłówkiem Wielka Wojna Ojczyźniana i II wojna światowa, z zaznaczonymi kierunkami działań wojsk i liniami frontów. W odcieniach czerwieni odwzorowani są alianci, na niebiesko – oś. W Europie Środkowej same dziwolągi: Litwa, Łotwa i Estonia purpurowe jak cały ZSRR i już w jego składzie z adnotacją: „W 1940 r. decyzjami parlamentów republiki przyłączyły się do ZSRR”. Granica błękitnej Finlandii pokryta jest strzałkami obrazującymi ruchy wojsk podczas wojny 1939–40 r., zwanej w rosyjskiej historiografii „zimową”, i działania z lat 1941–44. Granice już po zmianach terytorialnych z 1940 r. uczciwie opisane w legendzie jako następstwo pierwszego konfliktu. Besarabia i Bukowina Północna – purpurowe, w składzie ZSRR – brak jakiegokolwiek komentarza.
Polska – różowa, jako członek koalicji antyhitlerowskiej. Jest napis Polska, ale w konturach tworu, który nigdy nie istniał. Na zachodzie – granica sprzed 1 września 1939 r., granica wschodnia to wytyczona po kampanii wrześniowej linia demarkacyjna między armią sowiecką i niemiecką. Ani słowa, skąd ta linia.
Mapy i książki
Ta mapa to nie relikt z czasów ZSRR, ale standardowa współczesna pomoc naukowa, wydrukowana w 2000 r. Rosyjskie szkoły pełne są takich map. Nie tylko szkoły zresztą. Podobna mapa zajmuje całą ścianę w centralnej sali muzeum historycznego w Murmańsku; pochodzi jeszcze sprzed czasów Gorbaczowa i, paradoksalnie, jest uczciwsza, bo ilustruje tylko Wielką Wojnę Ojczyźnianą, więc naturalne, że historia zaczyna się tu nie 1 września 1939 r.