Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Do przyjaciół Moskali

Znów mamy kłopot z oficjalną Rosją: próbuje przywołać nas z powrotem do braterskiej socjalistycznej rodziny narodów, której przewodził ZSRR. W maju będziemy obchodzić 60 rocznicę zakończenia II wojny światowej w Europie i wszyscy nasi dawni alianci i obecni partnerzy przyjęli zaproszenie na obchody do Moskwy, choć nie była ona jedynym w tej wojnie zwycięzcą. To gest polityczny pod adresem prezydenta Putina, wsparcie kursu reform, który rzekomo prowadzi. Rzekomo, bo na pewno nie w dziedzinie ideologii państwowej, rozliczeń z komunistyczną i imperialną przeszłością, pojednania z sąsiadami i chociaż próby zrozumienia ich racji.

Oto z okazji 60 rocznicy zdradzieckiego dla Polski układu jałtańskiego rosyjskie MSZ ogłasza oświadczenie, iż Polska „nieuczciwie wypacza” Jałtę, która dała jej tyle korzyści. W istocie, taka interpretacja Jałty nie może Warszawy dziwić. Moskwa nigdy nie uznała 17 września 1939 r. za jakąś agresję, odebrania Polsce siłą jednej trzeciej terytorium za akt wrogi, paktu Ribbentrop–Mołotow za rozbiór naszego kraju, wywózek i morderstw ludności za krzywdy wymagające skruchy i reparacji, zerwania stosunków z wojennym rządem Władysława Sikorskiego za kolejną haniebną zdradę, pozostawienia Warszawy na zagładę za okrutną obojętność, procesu „16” w Moskwie za zbrodnię. Dlaczegóż Moskwa ma źle myśleć o Jałcie, gdzie podpisali się przecież nie tylko Stalin, ale najbardziej szanowani sojusznicy – Churchill i Roosevelt?

Rosyjskie MSZ ma rację: Jałta dawała Polsce gwarancje wolności i niezawisłości. Churchill wracając z Jałty do Londynu pochwalił Stalina i przywódców ZSRR w Izbie Gmin, gdzie powiedział: „Ich słowo jest wiążące”. Potem wstydził się tego i w swoich pamiętnikach napisał: „Czułem się zobowiązany, by ogłaszać ufność w dobrą wolę Sowietów, mając nadzieję, że w ten sposób ją wywołam”.

Polityka 7.2005 (2491) z dnia 19.02.2005; Komentarze; s. 18
Reklama