Archiwum Polityki

Na noże z Eureko

Rząd nie zwracając uwagi na emocje polityków próbuje robić swoje i do przedświątecznego piątku nawet dobrze mu szło. Po raz pierwszy od czterech lat minister skarbu nie tylko wykonał, ale nawet przekroczył plan prywatyzacji. Do tegorocznego budżetu wpłynie z tego tytułu prawie 10 mld zł. Było to możliwe m.in. dzięki sprzedaży na giełdzie części akcji PKO BP. Premier ani minister skarbu nie przestraszyli się pogróżek posłów i nie pozwolili sobie odebrać kompetencji przewidzianych przez konstytucję dla władzy wykonawczej. Sejm może w przyszłości rząd rozliczyć, ale nie ma prawa za niego rządzić. A jednak ciągle nie chce przyjąć tego do wiadomości – w piątek posłowie zdecydowali, że odrzucona wcześniej w komisji skarbu uchwała posła Zygmunta Wrzodaka, aby rząd nie podpisywał uzgodnionej już z Eureko ugody w sprawie PZU SA, ponownie wróciła do komisji. Jest to tym bardziej zdumiewające, że posłowie doskonale zdają sobie sprawę, iż w toczącym się arbitrażu nie chodzi wcale o to, czy możemy dotrzymać zawartej przed pięcioma laty umowy (gwarantującej Holendrom możliwość dokupienia przez nich kolejnego pakietu 21 proc. akcji do już posiadanych 30 proc.). My jej po prostu dotrzymać musimy, chyba że wdamy się w kolejny, kompromitujący Polskę i niszczący dla PZU SA proces na międzynarodowym forum.

Osiągnięty kompromis jest sukcesem i obu stronom daje szansę wyjść zwycięsko z pięcioletniego konfliktu. Rząd polski wprawdzie ograniczy udział państwa w PZU SA z obecnych 55 do 25 proc. (osiągając ze sprzedaży około 4 mld zł), ale zachowuje coś w rodzaju złotej akcji, gwarantującej mu wpływ na podejmowanie strategicznych decyzji w firmie. Natomiast Eureko nie objęłoby kontroli nad ubezpieczycielem; zwiększyłoby swój udział w spółce do 40 proc.

Polityka 52.2004 (2484) z dnia 25.12.2004; Komentarze; s. 20
Reklama