Potęgę klubu Heko zbudowały plastikowe owiewki. Owiewki to pomysł męża, powiada Mariola Konieczna. Wpadły mu w oko dwadzieścia lat temu na wczasach w Rumunii. Były obrzydliwe, ale kupił kilka, przywiózł do kraju i pod Warszawą rozpoczął produkcję.
– Początkowo robiliśmy je we dwójkę na jednej maszynie – przyznaje prezes Konieczny, który gotowe owiewki pakował do auta i upychał po sklepach w całym województwie. W 1990 r., gdy przyszły nowe czasy, postanowił wybudować nowy zakład. Wybrał Czermno, skąd pochodzą jego rodzice. – Jedź tam, przypilnuj produkcji i kup trochę ziemi – powiedział Konieczny żonie.
Mariola Konieczna, kobieta elegancka, rodowita warszawianka, pojechała tylko na dwa tygodnie. Kiedy zobaczyła Czermno, chciała wracać zaraz. Zamieszkała w wykupionej ruderze: – Wciąż pocieszałam się, że jestem tylko do jutra, najwyżej do przyszłego miesiąca. I może dlatego wytrwałam 13 lat.
Dziś Heko to owiewkowe imperium. Zatrudnia 150 pracowników i produkuje owiewki do 950 modeli aut. Wiele z nich idzie na eksport. – W kraju jesteśmy bezkonkurencyjni, ceną bijemy także niemieckie firmy – zapewnia prezes Konieczny.
Mariola Konieczna nadal wie, że w każdej chwili może spakować walizki i wrócić do Warszawy. Ale od 13 lat w zupełności wystarcza jej wypad do Końskich do fryzjera i kosmetyczki, u której może się chwilę zdrzemnąć.
Zresztą, dokąd będzie wyjeżdżać, skoro Heko w tym sezonie awansuje do II ligi i trzeba się przygotować? Mariola Konieczna już gromadzi materiały, przegląda Internet, zadaje dużo pytań znajomym działaczom sportowym. – Jakoś ogarnę tę drugą ligę – zapewnia.
Dziewczynko, ja ci pokażę
W PRL w Czermnie była siedziba gminy, ale ówczesny wójt musiał do niej dojeżdżać z Fałkowa.