Archiwum Polityki

Teatr smutnego aktora

Andrzej Wajda powiedział niedawno, że dwie instytucje w Polsce pozostają niezreformowane: PKP i teatry. Tych drugich dotyczy „Raport o stanie polskiego teatru”, opublikowany właśnie przez Związek Artystów Scen Polskich.

Z raportu wynika, że – po pierwsze – brakuje pieniędzy. Zdecydowana większość teatrów po reformie administracyjnej w 1999 r. znalazła się na utrzymaniu samorządów lokalnych. Tylko trzy sceny: Narodowy i Wielki w Warszawie oraz Stary w Krakowie mają status narodowej instytucji kultury i są bezpośrednio finansowane przez Ministerstwo Kultury. One też dysponują największymi budżetami. Narodowy dostał w 2002 r. 19 mln zł, Stary o połowę mniej. Pozostałe teatry otrzymały od organów założycielskich dotacje na poziomie 2–4 mln zł, choć były i takie jak teatry w Elblągu, Tarnowie czy Gorzowie, które musiały się utrzymać za mniej niż 2 mln. Subwencje generalnie z roku na rok są coraz mniejsze.

Na co wydawane są te pieniądze? Jak wynika z raportu, dotacje prawie w całości (średnio 86 proc. ) spożytkowane są przez teatry na płace i koszty administracyjne. Zarobki w teatrach nie są wysokie, choć w obrębie zespołu bywają znacznie zróżnicowane. Są aktorzy zarabiający w miesiącu ok. 8 tys. zł, ale i tacy, którzy muszą przeżyć za 800–900 zł. Przeciętna płaca aktora (składa się na nią pensja plus honoraria za zagrane przedstawienia) wynosi niewiele ponad 2 tys. zł. Najlepiej zarabia się oczywiście w teatrach warszawskich, w mniejszych ośrodkach średnia nie przekracza 1500–1600 zł.

Rekordowy Kwadrat

Tylko nieliczne teatry zarabiają spore pieniądze ze sprzedaży biletów, ale i tak nie potrafiłyby utrzymać się same. Rekordzistą jest stołeczny teatr Kwadrat, z biletów pokrywający 67 proc. kosztów. Wysoki poziom wpływów ma również teatr Komedia (prawie 55 proc.). Ale są to sceny o zdecydowanie komercyjnym repertuarze.

Polityka 14.2003 (2395) z dnia 05.04.2003; Kultura; s. 67
Reklama