Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

10 dobrych rad jak nie zostać bezrobotnym absolwentem

Na początku lat 90. w Polsce lokowały się zagraniczne firmy, które pilnie potrzebowały ekonomistów, księgowych, analityków rynku, ludzi od reklamy i marketingu. Świeżo upieczeni absolwenci – bywało – zostawali kierownikami całych działów. Trudno zatem się dziwić, że młodzież drzwiami i oknami waliła na wyższe uczelnie, a oblężenie przeżywały kierunki ekonomiczno-biznesowe oraz prawnicze. I przeżywają nadal. Jednak sytuacja, w której dyplom uczelni otwiera drogę do błyskawicznej kariery i dużych zarobków, to już przeszłość. W urzędach pracy wylądowało (dane: II półrocze 2002 r.) około 4 tys. świeżo upieczonych ekonomistów, 1,3 tys. specjalistów od handlu i marketingu, 800 od administracji publicznej, z górą 500 prawników. Liczba bezrobotnych z wyższym wykształceniem wzrosła w latach 1997–2001 aż czterokrotnie. Jeszcze sześć lat temu wśród pozostających bez pracy absolwentów szkół wszystkich typów osoby po studiach stanowiły tylko 4,4 proc. – dokładnie było takich osób niecałe 4 tys. W 2001 r. zarejestrowano ich już siedmiokrotnie więcej – ponad 27 tys.!

„Uprawniony jest zatem wniosek o pogarszaniu się sytuacji na rynku pracy osób z wykształceniem wyższym” pisze prof. Elżbieta Kryńska z Uniwersytetu Łódzkiego w raporcie na temat sytuacji absolwentów szkół wyższych. Brak pracy dla ludzi po studiach niewątpliwie spowodowany jest recesją w gospodarce. Ale nie tylko. W roku akademickim 1990/1991 studiowało bowiem niewiele ponad 400 tys. osób, a naukę na poziomie akademickim skończyło wówczas ponad 56 tys. 10 lat później w szkołach wyższych uczyło się już więcej niż półtora miliona osób (wzrost czterokrotny), a opuściło je 304 tys. absolwentów. – Mamy do czynienia po prostu ze zjawiskiem nadprodukcji.

Polityka 13.2003 (2394) z dnia 29.03.2003; Raport; s. 3
Reklama