Archiwum Polityki

Masaż dusz

Czym jest psychoterapia? Czy ma zastępować więzi przyjacielskie lub rytuały religijne? A może to tylko modny kaprys ludzi bogatych?

O psychoterapii było ostatnio głośno nie tylko u nas. Parlament Europejski rozważał, czy powinna mieć ona status odrębnego zawodu. Sprawy na razie nie rozstrzygnięto. We Francji wiosna upłynęła pod znakiem debaty o tzw. poprawce Accoyer, na mocy której prawo do uprawiania zawodu psychoterapeuty mieliby jedynie psychologowie i psychiatrzy. Przy okazji rozważano, czy psychoterapia i psychoterapeuci nie są zbyt obecni w życiu społecznym – czasem pod pseudonimami, jak „doradca” w biznesie czy „ekspert” w mediach.

To prawda, że owa specyficzna, również w Polsce, popularność psychoterapii rodzi nieporozumienia. Czasem zapomina się, że podstawowym zadaniem psychoterapeuty jest pomoc ludziom doznającym w życiu znacznej niewygody spowodowanej czynnikami psychologicznymi, w tym leczenie osób określanych jako zaburzone lub chore. Media powtarzają efektowną tezę, że psychoterapia zastąpiła więzi przyjacielskie czy rytuały religijne. Tymczasem profesjonalna psychoterapia nie jest ani jednym, ani drugim.

Psychoterapeuta nie ma kwalifikacji ani zadań kapłana:

nie katechizuje, nie rozgrzesza, nie zadaje pokuty. Jak słusznie stwierdza jezuita i filozof Józef Augustyn, „psychoterapia nie jest rodzajem spowiedzi, w której pacjent uzyskuje zwolnienie lekarskie od moralnego postępowania”. Postawę psychoterapeutyczną cechuje neutralność: zawieszenie własnych ocen i wartości, gotowość do próby zrozumienia (ale niekoniecznie aprobaty) wszystkiego, co dzieje się w psychice pacjenta. Dlatego też psychoterapeuta nie zastępuje przyjaciela, nie ma i nie powinien mieć żadnych osobistych powiązań z pacjentem, a ich relacja jest – odmiennie niż w przyjaźni – z gruntu asymetryczna: w centrum uwagi są sprawy pacjenta, podczas gdy terapeuta pozostaje w cieniu.

Polityka 46.2004 (2478) z dnia 13.11.2004; Nauka; s. 82
Reklama