Archiwum Polityki

Ameryka nie chce wybaczyć

Zanim Polański stanie przed widownią Oscarów, musi stanąć przed obliczem sprawiedliwości.

Wygląda na to, że Roman Polański nie przyjedzie do Los Angeles na uroczystość rozdania Oscarów, gdzie jego „Pianista” może dostać złotą statuetkę. Jeżeli przyjedzie, zostanie aresztowany jako zbiegły przestępca, który 26 lat temu sam przyznał się do seksu z trzynastolatką. Amerykańskie prawo jest nieubłagane – nieważne, że ofiara, dziś 39-letnia kobieta, mówi, że nie czuje do niego urazy i należy mu pozwolić na bezpieczny powrót do USA.

13-letnia Samantha Geimer marzyła o karierze aktorki i była szczęśliwa, gdy matka poznała ją ze sławnym reżyserem. Polański zaprosił dziewczynę na pozowanie do zdjęć. Sesja odbyła się 10 marca 1977 r. w mieszkaniu Jacka Nicholsona w Bel Air. Po powrocie do domu Samantha opowiedziała przez telefon swemu chłopakowi, że spotkanie z 43-letnim Polańskim nie ograniczyło się do pozowania. Rozmowę podsłuchała jej siostra i opowiedziała o wszystkim matce. Następnego dnia reżysera aresztowano.

Samantha zeznała

, że Polański upił ją szampanem, podał środek uspokajający Quaalude i zgwałcił. Według Polańskiego wszystko odbyło się za zgodą dziewczyny, która wyglądała na doświadczoną w seksie i narkotykach. Śledztwo wskazywało, że zbliżenie nastąpiło z przyzwoleniem. Mimo to sąd śledczy (Grand Jury) przedstawił mu sześć zarzutów: podanie narkotyku osobie nieletniej, popełnienie czynu lubieżnego, nielegalny (odbyty z nieletnią) stosunek płciowy, perwersja, „sodomia” (co w USA oznacza też seks oralny) oraz gwałt. Za wszystko groziło 50 lat więzienia.

Polański poszedł na układ z prokuraturą, przyznając się do stosunku z nieletnią, nazywanego w USA statutory rape – gwałt w rozumieniu kodeksu.

Polityka 8.2003 (2389) z dnia 22.02.2003; Społeczeństwo; s. 89
Reklama