Archiwum Polityki

Wystarczy trącić myszkę

Za kilka lat Internet będzie głównym źródłem informacji o muzeach. Już dziś można zwiedzać naj wspanialsze światowe zbiory, siedząc w domu przy komputerze.

Internet jest obecnie przestrzenią kwitnącej aktywności artystycznej, przy której oblężony przez artystów Paryż przełomu XIX i XX w. wygląda jak prowincjonalny grajdoł. W sieci można obcować zarówno z dziełami twórców awangardowych jak i odwiedzać, wzorem statecznych mieszczan, „świątynie sztuki”: Luwr, Ermitaż oraz setki innych muzeów i galerii. Brytyjska Tate Gallery, na której stronie są odnośniki zarówno do Tate British jak i do poszczególnych filii (m.in. w Liverpoolu), udostępnia online ponad 65 tys. eksponatów. Nieco mniej, 50 tys., oferuje Centrum Pompidou (www.centrepompidou.fr), natomiast Luwr chwali się, że prezentuje w swojej witrynie prawie 30 tys. słynnych dzieł sztuki.

Tradycyjne muzea decydują się na romans z nową technologią z wielu względów. Problem najważniejszy: dzieł wybitnych jest wiele, natomiast miejsc, w których można je podziwiać, wciąż za mało. Na przykład w Muzeum Narodowym w Warszawie eksponowanych jest zaledwie 7 proc. wszystkich zbiorów. Do których, na dodatek, trzeba dojechać. Tymczasem zbiory internetowe można oglądać z każdego miejsca na ziemi i – co równie ważne – można w nich prezentować również eksponaty ukryte na co dzień w magazynach.

Muzealnicy kuszą internautów na wiele sposobów nie tylko wielkością zbiorów. Amsterdamskie Rijks Museum zaprasza na wirtualne wycieczki – przestrzeń muzeum odtworzona jest w technice wirtualnej rzeczywistości, wystarczy myszka, by zmieniać kolejne sale i poznawać prezentowane w nich obrazy.

Polska też ma pewne osiągnięcia. Nie gorszy od Holendrów stara się być Maciej Kluss, dyrektor Muzeum Zamkowego w Pszczynie. Na pomysł podboju cyberprzestrzeni wpadł w 2001 r.

Polityka 32.2004 (2464) z dnia 07.08.2004; Kultura; s. 60
Reklama