Archiwum Polityki

Trochę ducha dla świata bez ducha

Rzeczpospolita dla moich wnuków” Jacka Kuronia to testament adresowany do pokolenia, które w swoją dojrzałą odpowiedzialność wejdzie za czas jakiś. Tak jakby Jacek Kuroń chciał powiedzieć: to prawda, jego pokolenie i te młodsze, które urządzały Trzecią Rzeczpospolitą, natrudziły się i nawojowały, zrobiły rzeczy wielkie, ale, niestety, też wiele zmarnowały, zatraciły zdolność czytania znaków historii, poddały się duchowo. „Zanik idei, towarzyszący zanikowi kultury, praktycznie blokuje ruchy społeczne, co zmierza do zablokowania demokracji. Upowszechnienie przekonania, że pieniądze są jedyną wartością, w zasadniczy sposób deformuje demokrację” – pisał Kuroń przekonany, że „musimy szukać nowych rozwiązań” i w sposób naturalny zwracał się ze swoimi przemyśleniami do ludzi nowych, czyli do owych wywołanych w tytule książki wnuków. Książka jest zbiorem zapisków rozstrzelonych, uwag i dygresji wybiegających w bardzo różne strony, często – a nawet bardzo często – wędrujących w rejony daleko poza polską perspektywę. Wedle Kuronia wiele z dramatów czasu dzisiejszego jest bowiem wyzwaniem dla całego myślącego świata, który ma kłopot z właściwym rozumieniem takich pojęć i wartości jak choćby miłość, prawda, przeżywanie i wyrażanie. Bez jasności i ładu na tym polu żaden inny ład nigdy nie będzie ładem, nawet jeśli pozornie wszystko sprawnie działa, do czasu. Dlatego też Jacek Kuroń z nieufnością czy nawet z aktywną niechęcią odnosił się do wszelkich powtórek z przeszłości – obojętnie: kapitalistycznej czy socjalistycznej, a z sympatią i ze zrozumieniem pisał o alterglobalistach. Nie może dziwić, że projektując w książce przyszłość najwięcej uwagi poświęcił edukacji. Pisał wręcz o potrzebie globalnej rewolucji edukacyjnej: „Podstawowe dążenia ludzkie – kochać i tworzyć – wymagają największego możliwie dostępu każdego człowieka do kultury”.

Polityka 34.2004 (2466) z dnia 21.08.2004; Kultura; s. 56
Reklama