Archiwum Polityki

Może będzie śmieszniej

Jest dziedzina, w której wprowadzenie IV Rzeczpospolitej byłoby uzasadnione: to twórczość kabaretowa. III RP, choć chwilami komiczna, nie stworzyła kabaretów na miarę swojej śmieszności. Opolska noc kabaretowa okazała się raczej smutna. Tym bardziej że twórczość kabaretowa ma w Polsce wspaniałe tradycje – od Zielonego Balonika i Qui pro Quo, poprzez Piwnicę pod Baranami, Pod Egidą i Tey, aż po telewizyjny Kabaret Starszych Panów czy radiowy Teatr Eterek. Od Tuwima, Słonimskiego, Hemara, poprzez Minkiewicza, Osiecką, Tyma i Młynarskiego ciągnie się panteon wspaniałych autorów. Mieli oni niezrównanych wykonawców w osobach Ludwika Sempolińskiego, Lopka Krukowskiego, Wiesława Michnikowskiego, Ireny Kwiatkowskiej, Wojciecha Pszoniaka, Piotra Fronczewskiego, Jeremiego Przybory, Jerzego Wasowskiego. Pamiętamy także znakomitych animatorów kabaretu – Piotra Skrzyneckiego i Jana Pietrzaka. Kabareton w Opolu pokazał, że nowe szuka jeszcze swojego stylu.

Największa widownia w Polsce (TVP 1) obejrzała i wysłuchała dowcipów o kobiecie, która w stanie wojennym była w ciąży i nie donosiła, i o dentyście, który usunął nie ten ząb („tak mi się wyrwało”). Obejrzeliśmy popisy mizoginizmu satyryków płci męskiej, którzy wyśmiewali kaczy chód i kurzy móżdżek kuzyneczki z Anglii i głupotę tumana „po matce”. Zapoznaliśmy się z nauką podrywu „lachonów” i bon motami w rodzaju „Toto Lotek cię nie buja, ty mu stówę – on ci...” oraz pointą końcowego monologu Jerzego Kryszaka: „Jeżeli »oni« są czyści, to my jesteśmy, k... popaprańcy”.

Na palcach jednej ręki można wyliczyć numery wartościowe. Tak naprawdę dobra była piosenka „Multikino” – parafraza piosenki starych mistrzów – Szpilmana i Starskiego „Małe kino” (Sonia Bohosiewicz, Grupa Rafała Kmity), która chociaż przez chwilę kwestionowała dobre samopoczucie dzisiejszej widowni.

Polityka 24.2005 (2508) z dnia 18.06.2005; Komentarze; s. 18
Reklama