Mecz Legii z Amicą Wronki. Dla dziewczyn oznacza to najpierw dodatkowy trening z powtórzeniem układu. Potem zwykły dziewczyński rytuał: przebieranie, czesanie i makijaż w szatni sąsiadującej z szatnią Młodych Wilków (Legia III, najwierniejsi fani dziewczyn). W ostatniej chwili mała katastrofa: któraś ma nieodpowiedniego koloru bieliznę (kostiumy są skąpe, więc obowiązuje dyscyplina, jeśli chodzi o kolory). Sytuację ratuje jedyny w tym towarzystwie facet – Mrówa (Paweł Laurów), który ze spokojem wsiada w samochód i przywozi brakujący strój.
Zaczyna się mecz. Spiker, ten sam od lat, Wojciech Hadaj wita kibiców, przypomina o zachowaniu spokoju. Pyta: „Kto dziś wygraaaa?” Tłum grzmi: „Legia, Legia, Legia!!!!!!!” Słychać pierwsze takty piosenki Niemena „Sen o Warszawie”, drugiego hymnu Legii. Śpiewa Kryta (trybuna droższa i bardziej stonowana w reakcjach), śpiewa Żyleta (odkryta i bardziej żywiołowa, z młodszą publiką), śpiewają cheerleaderki (machając pomponami). Po zapowiedzi Hadaja dziewczyny witają się z kibicami. Obiegają cały stadion, zatrzymując się przed każdą z trybun.
Kasia Jakubowska (18 lat, subtelne rysy i ruchy, w Hasao od początku, z roczną przerwą na leczenie kręgosłupa): – Wolimy tańczyć przed Żyletą. Tam bardziej pokazują swój entuzjazm. W ostatnim układzie machałyśmy do nich – wstali, też do nas machali. Bywała też cisza. Ale nie zdarzyło się, żeby nas wygwizdali.
Koniec prezentacji, dziewczyny wracają do rękawa prowadzącego do szatni, a na boisko wychodzą piłkarze. Kasia Jakubowska: – Mijamy się w czasie meczu, oni wychodzą z boiska, my wchodzimy i odwrotnie. Oni są skupieni, żeby zagrać swoje, a my – żeby zatańczyć.
Wszechstronna dziewiątka
Twórczyni i animatorka Hasao Joanna Kuroczycka-Jaroszewicz wymyśliła formację, żeby zrealizować własne pomysły w ramach prowadzonej firmy (promocja z rekreacją), a trochę dla swojej córki Magdy, która rosła i rosła – i trzeba ją było jakoś ukierunkować ruchowo.