Archiwum Polityki

Szkoła dręczy uczniów

Prezydent Chirac odwołując premiera Raffarina dziękował mu za przeprowadzenie dwóch reform, emerytalnej i zdrowotnej. O trzeciej nie wspomniał. I nic dziwnego, bo reformę oświaty, zwłaszcza matur, przyjęto fatalnie.

Masowe protesty spowodowały zawieszenie zmian w egzaminach maturalnych. Kilkunastu młodych demonstrantów już zasiadło na ławie oskarżonych. Niedawno zakończył się pierwszy proces: licealistę Samuela Morville’a skazano na pięć miesięcy więzienia w zawieszeniu i 7,5 tys. euro grzywny za znieważanie policjantów.

Co tak zeźliło młodych? Minister oświaty François Fillon zaproponował, aby abiturienci zdawali maturę nie jak dotychczas – z dwunastu przedmiotów, ale z sześciu. Z pozostałych przedmiotów na świadectwie maturalnym wystawiano by ocenę na podstawie stopni uzyskanych w ciągu roku. Ta propozycja wywołała największe oburzenie wśród młodzieży. Zostałaby naruszona, według niej, podstawowa zasada Republiki – zasada równości. Dzisiaj egzamin maturalny jest taki sam dla wszystkich. Nie ma znaczenia, jakie – dobre czy złe – liceum młody człowiek kończy. Ocena maturalna jest oceną rzetelną. Uwzględnienie propozycji ministra obniżyłoby zdaniem protestujących rangę tego egzaminu. – Nie można na świadectwie maturalnym umieszczać ocen uzyskanych ze sprawdzianów i odpowiedzi. Często niska ocena jest wynikiem złych stosunków z nauczycielem, a nie rzeczywistej wiedzy ucznia – tłumaczyła swój udział w proteście Cécile Percheron, studentka II roku historii sztuki na paryskiej Sorbonie.

Źródłem konfliktu stał się również pomysł, by zlikwidować referaty przygotowywane przez uczniów klas maturalnych. Chodziło o pracę na dowolny temat, z której ocenę umieszczono na świadectwie maturalnym. – Zachwyciłem się książką „Kod Leonarda da Vinci” Dana Browna. Razem z trzema kolegami pisaliśmy o podobnych powieściach i ich autorach. To zadanie rozwija wyobraźnię, umiejętność pracy zespołowej, a co najważniejsze – kreatywność, bo trzeba samemu wymyślić temat i znaleźć potrzebne materiały.

Polityka 26.2005 (2510) z dnia 02.07.2005; Świat; s. 48
Reklama