Archiwum Polityki

Muzeum Ciepłych Braci

W berlińskiej paradzie homoseksualistów pod koniec czerwca wzięło udział 25 tys. gejów i lesbijek. Przyglądało się im 400 tys. widzów. Dziś do dobrego tonu należy wspieranie parad przez polityków, również chadeków. Niemieccy homoseksualiści dorobili się nawet własnego muzeum.

Muzeum homoseksualizmu otwierał nadburmistrz Berlina Klaus Wowereit. Ten sympatyczny socjaldemokrata znany jest z tego, że w kampanii wyborczej rąbnął prosto z mostu przed kamerami, że jest gejem: „Jestem schwulem. I tak jest dobrze”. Berlińczykom spodobała się ta otwartość. Wybrali go i rządzi, opierając się na czerwono-czerwonej koalicji socjaldemokratów i postkomunistów.

W Niemczech słowo „schwul” to sztandar i program. Tłumaczone u nas na „pedał” nie oddaje ani całej ideologii, ani historii. W XIX w. homoseksualistów nazywano w Niemczech „ciepłymi braćmi” (warme Bruder), „schwul” (schwuel) znaczy ciepły, gorący, duszny. Do niedawna było obraźliwe, dziś jest obnoszone z dumą jako przejaw emancypacji.

Wystawa „Samoutwierdzenie i wytrwałość” pokazywana jest w muzeum przy Mehringdamm 61. To Kreuzberg, dziś dzielnica znów coraz bardziej nobliwa. Przed upadkiem muru w 1989 r. jedna z głównych twierdz „multi-kulti”, wielokulturowej społeczności zachodnioberlińskiej. Muzeum jest niewielkie. Mieści się w secesyjnym domu. Na frontowej ścianie duży różowy transparent: Schwules Museum. Trzeba przejść przez bramę. Na wprost – w niewielkim pomieszczeniu na parterze – wystawa o homoerotyce u Tomasza Manna, na prawo – na pierwszym piętrze, w czynszowym trzypokojowym mieszkaniu – „Samoutwierdzenie i wytrwałość”.

Otwarta pół roku temu wystawa dokumentuje ostatnie 200 lat homoseksualnej subkultury

w Niemczech, dużo tu zdjęć, tekstów, reprodukcji i oryginałów gazet, trochę obrazów i niewiele eksponatów, jak na przykład damskie stroje legendarnych berlińskich transwestytów kabaretowych. Kto chce się poekscytować, pooburzać i popodglądać, ten pomylił adres i powinien od razu pójść do muzeum pornografii przy dworcu ZOO.

Polityka 27.2005 (2511) z dnia 09.07.2005; Społeczeństwo; s. 74
Reklama