Archiwum Polityki

Bezpieczniejszy mróz

Nawet ostrej zimy mniej się dziś boimy

Ścisnął nas mróz i trzyma. Prognozy mówią, że po kilku dniach względnego ocieplenia (do minus 10–15) wrócą temperatury – 25–30 st. C. W końcu na naszej szerokości geograficznej to nic nadzwyczajnego. Gdy 20–30 lat temu przychodziły do nas 30-stopniowe mrozy, paraliżowały one gospodarkę i życie kraju. Dzisiaj nie jest to już dramat, nie ma poczucia strachu i paniki. Pękają stare rury, więc gdzieś nie ma wody. Pękają szyny, więc pociągi mają opóźnienia. Blokują się układy hydrauliczne drzwi w autobusach, więc zjeżdżają do zajezdni.

Ogólnie czujemy się pewniej i bezpieczniej chociażby dlatego, że na przykład łatwiej się dodzwonić do najbliższych, do pogotowia, elektrowni czy gazowni. 20 lat temu było w Polsce nieco ponad 2 mln telefonów, dzisiaj mamy ich – stacjonarnych i komórek – ponad 37 mln. Podczas tzw. zimy stulecia (1978/79) krążył po kraju dowcip: „Nam nie trzeba Bundeswehry, nam wystarczy minus cztery”. Ogłaszano wówczas tzw. stopnie zasilania, ze sklepów znikał cukier i mąka, a mleko i chleb były nie do kupienia. W niskiej temperaturze socjalizm zamarzał. Dzisiaj firmom ciepłowniczym, dystrybutorom gazu i prądu zależy na tym, żebyśmy mieli w domu ciepło.

Dodatkowo większość z nas wymieniła sobie okna na nowocześniejsze, szczelniejsze, więc nawet mniejszą ilością ciepła łatwiej się ogrzać. Większość spółdzielni mieszkaniowych zdecydowała się też na ocieplenie swoich bloków, mniej ciepła umyka w powietrze. W wielu domach jednorodzinnych (a powstało ich w ostatnim 15-leciu ponad milion) zainstalowano nowoczesne systemy grzewcze, w których obok wody wykorzystywane są gaz, olej i elektryczność.

Dogrzewający się węglem już nie mają problemów z jego kupieniem.

Polityka 4.2006 (2539) z dnia 28.01.2006; Komentarze; s. 20
Reklama