Archiwum Polityki

Cud gdański

Zamiast wojny – teatr. I to narodowy!

To miała być wojna ideologiczna. Jeszcze jedno zderzenie sztuki z drobnomieszczaństwem, nowoczesności z tradycjonalizmem.

Z jednej strony: reprezentowany przez marszałka Jana Kozłowskiego z PO samorząd województwa pomorskiego, gdzie – jak mówi jeden z lokalnych liderów – środowisko jest „kaszubskie, mieszczańskie, katolickie i konserwatywne”. Z drugiej: zespół Teatru Wybrzeże i jego arcyalternatywny dyrektor – Maciej Nowak. Przez 5 lat dyrektorowania z sennego od dawna teatru Nowak zrobił jedną z najgłośniejszych scen w Polsce. Tamtejsze wystawienie „Wesela” (reż. Rudolf Zioło) krytycy uznają za najlepsze w III RP. „H” Jana Klaty (wg „Hamleta”) wystawiany w stoczni jest uważany za jedno z najciekawszych przedstawień sezonu. Szeroko komentowanych spektakli było kilka.

Wybrzeże zapłaciło za to sporą cenę. Mimo wielu zabiegów i obietnic Nowaka nie zlikwidowało zrobionych przez poprzednie dyrekcje długów, więc do urzędu marszałkowskiego wpływało coraz więcej skarg niespłaconych wierzycieli teatru, a poszukując nowej tożsamości popadło w konflikt z częścią tradycjonalistycznej widowni i lokalnej elity. Nowak nie ułatwiał życia szefom województwa. Publicznie deklarował (jak ujął to lokalny polityk) „mniejszościową opcję seksualną”. Pozował do zdjęć w bokserkach i zwojach parówek, co wywołało interpelację radnego Samoobrony. Uparcie bronił wizji teatru poszukującego. Gdy marszałek Kozłowski wreszcie go odwołał, mało kto wierzył, że jedyną przyczyną są długi.

Kiedy zespół Wybrzeża zapowiedział „ogólnopolską debatę” o relacjach sztuki z samorządem, zanosiło się na aferę w stylu tej, która wykończyła gdańską galerię Łaźnia. Wśród gości z głębi kraju (m.in. Izabella Cywińska, Joanna Szczepkowska, Ingmar Villqist) nie było zbyt wielu optymistów.

Polityka 29.2005 (2513) z dnia 23.07.2005; Komentarze; s. 21
Reklama