Archiwum Polityki

Zadra dzieciństwa

Powieść chorzowianina Radosława Kobierskiego (ur. 1971 r.) „Harar” to przede wszystkim rozrachunek z czasem, sondowanie jego rozciągliwości. Oto dziś już dorosły mężczyzna sięga pamięcią do okresu, w którym o jego dorastaniu decydowały rodzina i przypadek. Wstępował tam, gdzie byli przed nim inni, podążał czyimiś drogami i dopiero młodzieńczy bunt opierający się na postanowieniu, by uwierzyć w niewielką tolerancyjność świata dla słabych, doprowadził bohatera w sferę siły i kreatywności. Tymczasem przeszłość, w której tkwił przez całe lata, roiła się od dziwaków, rodzinnych szarych eminencji, podszczypujących w nos i pośladek wujków, błądzących po plecach ucznia palcach homoseksualnych nauczycieli.

Zadra dzieciństwa, o jakiej pisze Kobierski, a także natrętna pamięć o nim niepozwalająca swobodnie poruszać się w dorosłym życiu, to przecież tematy wiodące w książkach młodych pisarzy. Zwłaszcza „Gnój” Kuczoka, gdzie młodość to pejcz ojca i kij w szkole, tworzy klamrę z „Harar”. Oszustwo, powiada Kobierski, sprowadza się bowiem do tego, że „przeszłość jest nieodwracalnie zakończona (...), podczas gdy w rzeczywistości nieustannie ocieramy się o siebie z tamtego czasu”. Dlatego dla bohatera książki równie ważne jest wspomnienie zbierania wraz z kolegami spadających z pociągu towarowego grudek siarki i podglądania kochających się w samochodach par, co obraz niknącego w oczach, schorowanego ojca-prawnika, którego Księgę – jak w prozie Schulza, ledwie zachowaną – odnajdzie po latach.

Z uwagą należy czytać w „Hararzwłaszcza te fragmenty, w których pisarz osiąga wyżyny polszczyzny, posługując się długą, szlachetną frazą: o wujku Antosiu i jego ściętych lodem w maju szklarniach czy o przyszłej żonie bohatera Miłce, moczącej dłonie w misie.

Polityka 29.2005 (2513) z dnia 23.07.2005; Kultura; s. 52
Reklama