Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Zrozumieć terrorystę z Kolskiej

Kolejny raz, po kolejnym zamachu terrorystycznym, Bohdan Cywiński ze szlachetnym uporem powtarza tezę, że terrorystów trzeba próbować zrozumieć. („Zrozumieć terrorystę” „Rzeczpospolita” z 14 lipca). Pogląd ten uchodzi za kontrowersyjny, a nawet księżycowy, przysparza autorowi polemistów – tymczasem kontrowersji w tej tezie nie ma żadnej. Cóż na Boga jest spornego w planie, by logikę terroru rozkodować, by spróbować ustalić, jakie są tu polityczne zamiary, jakie religijne motywacje, co jest terrorystyczną propagandą, co skrytą tajemnicą, jaka struktura organizacji, czy istotnie jest jakaś światowa centrala terroryzmu, czy kolejne terrorystyczne ośrodki pączkują same z siebie, bo mają sprzyjającą aurę, i w takim razie na czym ta aura polega? A jak faktycznie pączkują same z siebie, to w którym momencie ten proces zaczyna być i przez kogo inspirowany i sterowany? Jakie są zasady rekrutacji terrorystów samobójców? Itp., itd.

Tego rodzaju pytania zadaje Cywiński i są to pytania nadzwyczaj proste i przytomne; podobnie jak nadzwyczaj prosty i przytomny jest jego pomysł powołania międzynarodowych ośrodków badań nad terroryzmem. „Podejrzewam – pisze Cywiński – że idąc tą drogą można byłoby łatwiej, niż idąc jakąkolwiek inną, zrozumieć współczesny terroryzm i nauczyć się przewidywać jego posunięcia. Przewidywanie działań wroga zawsze stanowiło jeden z najważniejszych warunków skutecznej przed nim obrony”.

Ma się rozumieć, trzeba brać pod uwagę, że rezultat rozległych badań nad przewidywalnością terroryzmu okaże się poznawczo nikły, to znaczy najprawdopodobniej okaże się, że terroryzm jest nieprzewidywalny. Może też się okazać, że dociekanie zamiarów, celów, planów, motywacji i struktur terroru jest jego nadmierną, a nawet daremną racjonalizacją, bo zasadą jest tu chaos, zamęt i ciemność.

Polityka 29.2005 (2513) z dnia 23.07.2005; Pilch; s. 80
Reklama