Strach przed terrorystą w turbanie działa jak środek znieczulający na zagrożenia bardziej realne. Terrorystą może być przecież obywatel uważający się za amerykańskiego patriotę czystej krwi, a przemoc – metodą dyskusji przy różnicach zdań na temat polityki i życia publicznego.
Na liście wrogów publicznych z domowego frontu są ekoterroryści, przeciwnicy aborcji, wojujący rasiści biali i czarni, przeciwnicy rządu federalnego, a tym samym zwolennicy nieograniczonej wolności, członkowie nielegalnych organizacji militarnych. Umieją strzelać, podpalać i podkładać bomby; usiłują zawładnąć bronią chemiczną. Kto z nich pójdzie w ślady Tima McVeigha i Terry'ego Nicholsa, sprawców zamachu bombowego na budynek federalny w Oklahoma City? Ich tragiczny protest przeciwko ingerencji rządu w życie jednostki pociągnął za sobą 163 ofiary śmiertelne i pół tysiąca rannych. Cynthia Combs z University of North Carolina, współautorka „Encyklopedii Terroryzmu”, nie wyklucza, że w przyszłości niektóre z tych grup mogą zjednoczyć się z terrozyzmem światowym przeciwko wspólnemu celowi. Pytanie tylko, kim będzie ten wspólny wróg.
Prawdziwe wartości
Jesienią ubiegłego roku agenci FBI aresztowali w stanie Tennessee człowieka, który przygotowywał zamach terrorystyczny podobny do tragedii w Oklahoma City. Demetrius Van Crocker, 39-letni mieszkaniec miasteczka McKenzie, poszukiwał materiału nuklearnego do sporządzenia bomby, za pomocą której chciał wysadzić w powietrze budynek rządowy, najchętniej siedzibę sądu federalnego lub co najmniej stanowego. We wrześniu ubiegłego roku powiedział on podstawionemu agentowi FBI, że poszukuje ochotnika do odpalenia broni masowego rażenia w skupisku budynków rządowych w Waszyngtonie, najlepiej w czasie obrad Kongresu.