Archiwum Polityki

Najpierw Katrina, potem Orlen

Przez stacje paliw przetoczył się huragan podwyżek. W ciągu kilku dni cena litra benzyny podskoczyła o kilkadziesiąt groszy. Właściciele aut są w szoku, choć rząd zapowiedział, że przyjdzie im z pomocą i obniży akcyzę. Mają wrażenie, jakby znaleźli się Nowym Orleanie. A to przecież tylko stary Orlen.

Wojciech Heydel, wiceprezes PKN Orlen, przekonuje, że tego nie można było uniknąć. Jesteśmy częścią globalnego rynku naftowego, który od wielu miesięcy przeżywa trudne chwile. Systematycznie rośnie cena ropy, a teraz, jakby tego było mało, przytrafił się huragan Katrina, który spustoszył amerykańskie zagłębie naftowe. Stanęło wydobycie na platformach w Zatoce Meksykańskiej, nie działają instalacje przeładunkowe w portach, część rafinerii i rurociągów wymaga poważnych remontów, zanim odzyska dawną sprawność. Na rynku zapanowała panika, cena benzyny skoczyła do ponad 3 dol. za galon (ok. 3,8 l). Nas taka cena może śmieszyć, ale dla Amerykanów to szok. Jeszcze niedawno płacili 2 dol., narzekając, że potwornie drogo.

USA są gigantycznym konsumentem ropy. Kraj ten zużywa czwartą część światowego wydobycia. Z tego ponad 50 proc. pochodzi z importu. Kiedy więc zawaliło się amerykańskie naftowe zagłębie, świat musiał to poczuć. Skoczyła cena ropy, ale jeszcze bardziej benzyny, bo jest to dla Amerykanów podstawowy gatunek paliwa (w przeciwieństwie do Europejczyków nie mogą się przekonać do silników wysokoprężnych). Koncerny z USA, które nawet w spokojnych okresach importują z Europy benzynę, teraz na gwałt zaczęły zawierać dodatkowe kontrakty na dostawy, bo wciąż nie wiadomo, jak będzie się rozwijała sytuacja w Zatoce Meksykańskiej (pojawiają się zapowiedzi kolejnych huraganów). W efekcie na europejskich giełdach cena benzyny podskoczyła do niespotykanego poziomu. Musiała więc podskoczyć i u nas.

Ograniczyliśmy skalę podwyżek do niezbędnego minimum – przekonuje prezes Heydel. – Gdybyśmy nasze ceny doprowadzili do poziomu rynkowego, podwyżka powinna wynieść 60 gr za litr.

Polityka 37.2005 (2521) z dnia 17.09.2005; Gospodarka; s. 40
Reklama