Archiwum Polityki

Nowy plan defilad

Na kilka dni przed terminem wyborów prezydenckich warszawska ekipa Lecha Kaczyńskiego ogłosiła: jest kompleksowy plan zagospodarowania placu Defilad i okolic Pałacu Kultury. I jeszcze: wnet wjadą tu pierwsze koparki.

Dziś każdy obywatel może sobie nowy plan zagospodarowania obejrzeć. Jest narysowany na tekturze wystawionej na korytarzu Biura Naczelnego Architekta Miasta, przy wyjściu z windy, na 13 piętrze Pałacu Kultury i Nauki. Naczelny architekt miasta Michał Borowski o nowym planie opowiada z zapałem: – Warszawa wkrótce będzie miała prawdziwe centrum. Wokół PKiN wyrośnie city z betonu i szkła. Zniknie wyspa wyrwana pół wieku temu z tkanki miasta. Na mapę stolicy wróci siatka przedwojennych ulic. Będzie dom towarowy dla polskich kupców, dla młodych artystów Muzeum Sztuki Współczesnej, a dla wszystkich Agora Warszawska, plac spacerowy, miejsce imprez masowych.

Podobnie brzmiały hasła wyborcze Lecha Kaczyńskiego podczas kampanii w wyborach samorządowych 2002 r. Zapowiadał, że pozostawi po sobie zabudowany plac Defilad. Nie przypadkowo powciskanymi wieżowcami, ale według kompleksowego, stanowiącego jednolitą koncepcję urbanistyczną, planu.

Tekturowych wizji, podobnych do tej stojącej dziś na 13 piętrze PKiN, prezentowano warszawiakom już kilka, także za kadencji poprzednich władz i żadna z nich się nie zmaterializowała. Na drodze do materializacji tej najnowszej leżą wciąż te same przeszkody: teren pod planowanymi inwestycjami to plątanina nakładających się na siebie roszczeń, praw własności i dzierżaw kilku przedsiębiorstw i co najmniej kilkunastu rodzin – spadkobierców przedwojennych właścicieli.

Nowym problemem jest dwoistość osoby Michała Borowskiego: jego biuro firmuje projekt, on sam prowadzi rozległe prywatne interesy na rynku stołecznych nieruchomości, a równocześnie – jako naczelny architekt stolicy – decyduje w imieniu miasta o tym, co i gdzie ma w stolicy powstać.

Wyspa z pustyni

Ostatnie pół wieku to w historii terenu wokół Pałacu Kultury i Nauki, a zwłaszcza sąsiadującej z nim ulicy Marszałkowskiej (przed II wojną światową głównego reprezentacyjnego bulwaru Warszawy) niekończący się ciąg nieszczęśliwych zdarzeń.

Polityka 42.2005 (2526) z dnia 22.10.2005; Kraj; s. 38
Reklama