Archiwum Polityki

Z kamerą w piekle

Andrzej Munk uznał, że tego filmu nie da się zrealizować. Scenariusz trafił do rąk Andrzeja Wajdy, który początkowo chciał zmienić tytuł na „Ku chwale ojczyzny”, a do głównych ról zaangażować Cybulskiego, Holoubka i Kalinę Jędrusik. Właśnie mija 50 lat od premiery „Kanału”.

Latem 1955 r. Jerzy Stefan Stawiński zaczął pisać opowiadanie „Kanał”, które było opisem najbardziej traumatycznego przeżycia pisarza: 26 września 1944 r. jako dowódca kompanii liczącej siedemdziesiąt trzy osoby zszedł ze swoimi podkomendnymi do kanału przy ul. Szustra (obecnie Dąbrowskiego) i próbował przedostać się do Śródmieścia. Po kilkunastu godzinach błądzenia w błocie i smrodzie z zaledwie kilkoma ludźmi dotarł do wylotu kanału przy skrzyżowaniu Alej Ujazdowskich i Wilczej. „Wtedy to złamał się cały system moich wartości i pozostało na kilka dobrych lat jedynie uczucie goryczy” – pisał Stawiński w swoich „Notatkach scenarzysty”.

O opowiadaniu Stawińskiego zrobiło się głośno w środowisku filmowym jeszcze przed jego publikacją. Tadeusz Konwicki, który już wówczas opiekował się działem literackim w powstałym niedawno zespole Kadr, dostrzegł w „Kanale” materiał na film. Oczywistym kandydatem na reżysera tego projektu był Andrzej Munk. Munk i Stawiński współpracowali już bowiem przy „Człowieku na torze”. Munk nie zdecydował się jednak na reżyserię „Kanału”. Któregoś dnia zszedł ze swoim operatorem Romualdem Kropatem do jednego z warszawskich kanałów i stwierdził, że realizacja podobnego filmu jest niemożliwa. Munkowi zależało na zachowaniu jak największego realizmu tej opowieści, a jego zdaniem na ekranie nie dałoby się odtworzyć ani nieprzebranej ciemności panującej pod ziemią, ani nieznośnego smrodu ścieków.

Wobec odmowy Munka Konwicki przekazał tekst Stawińskiego Andrzejowi Wajdzie. I właśnie w tym momencie zaczął się rodzić jeden z najważniejszych filmów w historii polskiego kina. Wajda znał już utwór Stawińskiego. To zresztą on na koleżeńskim spotkaniu założycieli zespołu Kadr w 1955 r.

Polityka 16.2007 (2601) z dnia 21.04.2007; Kultura; s. 66
Reklama