Rumuńskim kinem, które wciąż kojarzy się z głęboką prowincją Europy, zachwyca się teraz cały świat. Mówi się nawet o rumuńskiej Nowej Fali, która na wzór francuskiej czy czeskiej zaczyna wywierać wpływ na rozwój X Muzy. Dlaczego im się udało, a nam nie?
Ostatnie lata przyniosły rozkwit małych, lokalnych kinematografii: islandzkiej, duńskiej, irańskiej, a ostatnio także rumuńskiej. Tam, gdzie do niedawna była pustynia kulturalna i produkowano zaledwie jeden lub kilka filmów rocznie, nagle powstał jakiś ferment. Małe filmy, drążąc i ogrywając pozornie tylko zaściankową mentalność, okazały się uniwersalne, ponadczasowe. Przyciągnęły uwagę krytyki i bardziej wyrobionych widzów, zaczęły zdobywać nagrody na najbardziej prestiżowych festiwalach.
Polityka
38.2007
(2621) z dnia 22.09.2007;
Kultura;
s. 96