Archiwum Polityki

Festiwal hipokryzji

W wojnie o media następuje nieoczekiwana zmiana. O ile jeszcze niedawno prawie wszyscy: politycy, dziennikarze, artyści, uważali, że telewizja publiczna (i radio) jest w obecnym kształcie nie do zreformowania, o tyle teraz skłonni są zgodzić się, że najlepiej będzie, jeżeli wszystko zostanie po staremu.

Uchwalona przez Sejm ustawa medialna, zmieniająca częściowo funkcję KRRiT oraz wprowadzająca nowe zasady wyboru jej członków, nadaje się do kosza – woła dość zgodny chór, popierając spodziewane prezydenckie weto. Dlaczego? Czy obecna KRRiT jest lepsza niż mogąca pochodzić z wyboru i rekomendacji wielu środowisk, co oczywiście nie jest panaceum, ale może być przynajmniej próbą zmian? Zanim proces konkursowy rozpoczęto, już go zdyskwalifikowano, czyli lepiej niech politycy upychają w tym gremium swoich protegowanych.

Ustawa jest niezgodna z konstytucją – to kolejna opinia. Trzeba by to najpierw sprawdzić, bowiem w trakcie sejmowych prac wiele przepisów zmieniono tak, że KRRiT dalej ma głos decydujący. Rząd ma nieograniczone kompetencje i telewizja stanie się rządowa – to zarzut kolejny. Panuje u nas zwyczaj debatowania nad dokumentami, o których nie ma się pojęcia, których się po prostu nie przeczytało. Otóż wpływ ministra skarbu jest ograniczony, i to bardzo. Ma on taki udział w formowaniu kierownictwa TV, jaki powinien mieć, skoro jest właścicielem i ma udzielać skwitowania władzom spółki. Według nowej ustawy wpływy polityczne, także rządu, mogą być zdecydowanie mniejsze niż obecnie.

Czy nie przesadzono, czyniąc UKE głównym regulatorem rynku medialnego? Zapewne lepiej byłoby, aby była nim powoływana na nowych zasadach KRRiT, ale można spróbować i z UKE. Być może jest to najbardziej wątpliwe rozwiązanie nowej ustawy, ale zdecydowanie lepsze niż zmiana ustawy dokonana przez PiS w trzy dni, aby skrócić kadencję całej rady i podzielić się stanowiskami ściśle wedle koalicyjnego klucza między PiS, Samoobronę i LPR. Tamto skandaliczne rozwiązanie, zakwestionowane przez Trybunał Konstytucyjny, nie budziło tylu emocji, ile obecnie budzą konkursy i przesuwanie pewnych kompetencji.

Polityka 19.2008 (2653) z dnia 10.05.2008; Temat tygodnia; s. 16
Reklama