Archiwum Polityki

Boom na dom

Sam albo z pomocą wynajętej firmy. W stylu dworkowym albo coraz modniejszym modernistycznym. W ciasnocie albo z basenem. W morzu papierów, w pędzie i stresie, na kredyt – tak buduje się Polak Anno Domini 2008.
Polityka

W latach 2005–2006 obserwowaliśmy bezprecedensowy skok cen mieszkań. Dla wielu Polaków budowa własnego domu stała się alternatywą dla zbyt wygórowanych ofert deweloperów. – W pewnym momencie koszt zakupu 2–3-pokojowego mieszkania w centrum dużego miasta równał się budowie 150-metrowego domu na ładnej działce pod miastem –tłumaczy Maciej Dymkowski z analizującej rynek nieruchomości firmy redNet Property Group. Niestety, taka dysproporcja nie mogła trwać długo. Jednorodzinny boom budowlany wywindował ceny działek. Olbrzymi popyt na nie sprawił, że w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Gdańsku i Poznaniu w ciągu 2007 r. ceny skoczyły 2–3-krotnie. W niektórych dzielnicach osiągnęły już poziom sufitowy (aktualnie nawet spadają). W górę poszedł też koszt materiałów budowlanych, a przede wszystkim robocizny.

To jednak zniechęciło nas jedynie w niewielkim stopniu. Z danych Głównego Urzędu Nadzoru Budowlanego wynika, że Polacy uzyskali w 2007 r. aż 105 tys. pozwoleń na budowę domów jednorodzinnych (najwięcej w województwach mazowieckim i wielkopolskim). To o 40 proc. więcej niż rok wcześniej i prawie tyle, ile w rekordowym 1999 r., kiedy znikała tzw. duża ulga budowlana. Jak Polska długa i szeroka na obrzeżach aglomeracji i w okolicznych miejscowościach powstają całe osiedla domków jednorodzinnych. Często utkanych jeden obok drugiego, bez ładu, składu i architektonicznej konsekwencji. Każdy przecież ma swój gust i swój pomysł, jak wymarzony dom powinien wyglądać.

Nie wszystkich do własnego domu z ogródkiem pchają te same motywy. Nie wszyscy budują to samo i tak samo. Wreszcie – nie wszyscy będą ze swego nowego miejsca na ziemi zadowoleni.

Polityka 19.2008 (2653) z dnia 10.05.2008; Poradnik; s. 86
Reklama